O sprawie poinformował portal dzienniklodzki.pl. Dramat rozegrał się w nocy z 10 na 11 marca w bloku mieszkalnym na osiedlu Radogoszcz na Bałutach w Łodzi. Przed północą policjanci otrzymali niepokojące zgłoszenie w sprawie jednego z lokatorów. Na miejsce niezwłocznie wysłano służby ratunkowe.
Osobą, która zadzwoniła na policję była matka 32-latka. Kobieta była bardzo zaniepokojona zachowaniem swojego syna, który zostawił w skrzynce pocztowej byłej dziewczyny swój testament. Telefonująca została powiadomiona o sprawie właśnie od adresatki listu, dlatego w obawie o bezpieczeństwo potomka postanowiła stanowczo zareagować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niedługo po zgłoszeniu policja udała się do wskazanego przez kobietę mieszkania. Telefonująca przekazała mundurowym, że 32-latek nie odbiera od niej telefonu. Po przybyciu pod podany adres mężczyzna nadal nie odbierał i nie odpowiadał również na pukanie do drzwi. Policjanci wezwali straż pożarną. Niedługo później przyjechał tam zastęp pożarników. Dzięki użyciu drabiny udało się im wejść do środka przez okno.
Po wejściu do środka mieszkania służby zastały makabryczny widok. 32-latek przebywał wewnątrz, jednak nie dawał znaku życia. Niezwłocznie przystąpiono do reanimacji, w której uczestniczyli ratownicy z pogotowia ratunkowego. Niestety po kilkudziesięciu minutach walki o życie mężczyzny, lekarz stwierdził jego zgon. Nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną jego śmierci. Na miejscu pracował prokurator, który zlecił sekcję zwłok.
Decyzją prokuratora ciało zostało zabezpieczone celem wykonania sekcji zwłok - przekazała portalowi dzienniklodzki.pl kom. Edyta Machnik z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.