Tragedię nagłaśnia "Dziennik Wschodni". Okazuje się, że doszło do niej 25 października wieczorem. Właśnie tego dnia rodzice małego Ksawerego zawieźli go na SOR Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy ul. Chodźki w Lublinie.
Synek tego dnia cały czas wymiotował. Baliśmy się, że się odwodni, więc pojechaliśmy do nocnej opieki - mówi matka chłopca w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".
Czytaj także: Dolny Śląsk. Czesio wpadł do stawu. Akcja ratunkowa
Medycy podali dziecku kroplówkę. Następnie uznali, że może wrócić do domu. Tam rozegrał się dramat. Ksawery zemdlał. Gdy ojciec podał mu picie, zaczął się dusić.
Siedział jeszcze na kanapie, ale chwilę później ręce opadły mu na boki, były już sztywne. Natychmiast zaczęliśmy go reanimować (...) zadzwoniliśmy po karetkę. Niestety karetka przyjechała dopiero po 10 minutach. Reanimacja trwała ponad godzinę, ale bez skutku. Lekarz stwierdził zgon - podkreśla matka Ksawerego.
O co chodzi? Tajemniczy zapis
Ojciec zmarłego chłopca na łamach "Dziennika Wschodniego" zwraca uwagę na tajemniczy zapis w dokumentacji chłopca z pobytu na SOR.
W dokumentacji, którą dostaliśmy przy wypisie, jest tam m.in. zapis o "innym, nieokreślonym bólu brzucha". Dlaczego lekarze wypisali dziecko do domu, skoro nie wiedzieli, jaka jest przyczyna tego bólu? - pyta.
Sekcja zwłok wykazała niedrożność jelit. Znaleziono też ciało obce w przewodzie pokarmowym. Sprawą zajmuje się prokuratura.