Policja otrzymała zgłoszenie we wtorek 29 sierpnia tuż przed godziną 17:00. Mundurowi znaleźli w jednym z mieszkań martwą 4-letnią dziewczynkę i jej 3-letniego braciszka.
Obok małoletnich ofiar leżała ranna kobieta, ich matka. Miała ranę ciętą szyi. 34-latce udzielono pomocy i przewieziono ją na sygnale do szpitala. Jej życiu obecnie nie zagraża żadne niebezpieczeństwo.
"Mamy do czynienia ze zbrodnią zabójstwa. Obrażenia dzieci nie pozostawiają wątpliwości, że doszło do przestępczego spowodowania ich śmierci" - potwierdził w rozmowie z PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu, prokurator Stanisław Bar.
Tragedia w Opolu. Sąsiedzi są wstrząśnięci zabójstwem dwójki dzieci
"Czekamy na zgodę lekarza na udzielenie z jej (matki - przyp. red.) udziałem czynności. Na tę chwilę w tej sprawie nikt nie usłyszał zarzutów. Przesłuchano pierwszych świadków, w tym bliskich, którzy ujawnili tę zbrodnię" - poinformował PAP prokurator Bar.
Tabloid "Fakt" porozmawiał z sąsiadami rodziny. Ci są przerażeni zbrodnią.
To jest wstrząsające dla człowieka, dla mieszkańca tego osiedla. Mieszkam tu 5-6 lat i mało znam osób, które mieszkają w tym bloku. Ta rodzina nie jest mi znana - mówił "Faktowi" jeden z sąsiadów.
Czytaj więcej: Ceny za chleb szaleją. "Musiałam wydać o połowę więcej"
"Tej rodziny nie znałam. Ale są tu tacy, co się głośno zachowują. Policja bywa u nas na osiedlu nawet dwa, trzy razy w miesiącu" - dodawała anonimowo inna mieszkanka.
Również "Radio Opole" rozmawiało z kilkoma sąsiadami pary, która razem wychowywała dwójkę zamordowanych dzieci. "Dla mnie to niedorzeczne, jak można coś takiego zrobić. Sama mam dziecko, o które się bardzo boję. Wielka tragedia" - przekazała dla rozgłośni jedna z osób.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.