Dramatyczna sytuacja miała miejsce w środę 15 lutego na jednej ze stacji metra w Waszyngtonie. Mężczyzna podróżował pociągiem ze swoim psem Daisy. 50-latek wysiadł z pociągu, a jego pies został wewnątrz pojazdu. Smycz zwierzęcia była przywiązana do właściciela. Harold Riley nie był w stanie się uwolnić.
50-latek został wciągnięty pod pociąg. Smycz, którą przycięły drzwi, pociągnęła za sobą mężczyznę podczas odjazdu. Harold Riley zginął w tragicznych okolicznościach. Jak donosi "Fox News", zmarł w szpitalu z powodu odniesionych obrażeń. Zostawił dwie córki i czworo wnucząt.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
Drzwi metra przycięły smycz. Mężczyzna wciągnięty pod pociąg
Chwilę po dramatycznym zdarzeniu policja zabezpieczyła zwierzę. Pies trafił w ręce córki zmarłego. Sytuacja jest szeroko komentowana przez amerykańskie media. Poruszane są m.in. kwestie zabezpieczeń i przepisów.
To przerażające, że coś takiego może się stać i nie ma żadnych zabezpieczeń, które by temu zapobiegłyby - skomentował jeden z pasażerów metra w Waszyngtonie.
Czytaj także: Winda nie działała 39 dni. Tak zrobiła spółdzielnia
Zwierzęta w większości są zabronione w tej linii metra. Jak podaje "Fox News", jedyny wyjątek stanowią psy towarzyszące. Policja uważa, że Daisy nie wyglądała na psa służbowego. Córka zmarłego 50-latka stwierdziła, że pies miał na sobie specjalną kamizelkę, gdy doszło do wypadku.
Pracownicy metra poinformowali, że operator pociągu przeprowadził dwie kontrole drzwi bezpieczeństwa przed ruszeniem pociągu. Jego kabina znajdowała się około 140 m od miejsca zdarzenia. Trwa wstępne dochodzenie i analiza nagrań z monitoringu, na których widać wstrząsające zdarzenie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.