Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
aktualizacja 

Tragedia w Wielkopolsce. Strażacy musieli trzymać matkę, by nie rzuciła się w ogień

209

W Kole w województwie wielkopolskim w nocy z piątku na sobotę doszło do pożaru domu jednorodzinnego. Zginęła 6-letnia dziewczynka. Wstrząsającą historię opowiedział Ryszard Koligot, który był przyszywanym dziadkiem Hani. Dotarli do niego dziennikarze "Faktu".

Tragedia w Wielkopolsce. Strażacy musieli trzymać matkę, by nie rzuciła się w ogień
W pożarze zginęła 6-letnia Hania. Wstrząsająca relacja przyszywanego dziadka (Jednostki Państwowej Straży Pożarnej)

Do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z piątku (6.05) na sobotę (7.05) ok. godz. 1 w miejscowości Koło (woj. wielkopolskie). W wyniku pożaru zginęła 6-letnia dziewczynka. Jej matka samodzielnie ewakuowała się przed przybyciem straży pożarnej. Po dziecko nie mogła już wrócić, gdyż ogień odciął jej drogę powrotną do córeczki.

Gdy przyjechali strażacy, na ratowanie dziecka było już za późno. Języki ognia wychodziły przez okna i pochłaniały wszystko w domu. W działaniach brało udział 22 strażaków, który walczyli z pożarem przez 3 godziny i 14 minut. Matka była zrozpaczona, a strażacy musieli ją trzymać, bo za wszelką cenę chciała wejść do płonącego domu.

Żadne słowa nie opiszą tego dramatu. Ryszard Koligot, którego mała Hania traktowała jak własnego dziadka, o tragedii dowiedział się rano.

Była dla mnie jak wnuczka. Kochałem ją całym sercem. To było cudowne, mądre, piękne dziecko - mówi dziennikowi "Fakt" starszy mężczyzna.

Pomagał matce i dziecku

Jak czytamy w reportażu, pani Natalia wychowywała Hanię samotnie. Zarówno ojciec dziewczynki, jak i cała rodzina Natalii R. mieszkają za granicą.

Jedną z osób, który pomagał tej rodzinie był sąsiad Ryszard. Był praktycznie na każde ich wezwanie. To on zawiózł rodzącą Natalię R. do szpitala położniczego. On odebrał ją później razem z małą Hanią i przywiózł do domu.

Teraz mężczyzna nie może otrząsnąć się po tragedii. Dziennikarzom opowiedział o ostatnim spotkaniu z malutką Hanią. - Powiedziała, dziadku mam dla ciebie niespodziankę. A ja zapomniałem o tej galaretce, mam ją wciąż w lodówce - opowiada Ryszard.

Okoliczności tragedii bada policja i prokuratura. Na razie nie wiadomo, co wywołało pożar. Wiadomo tylko, że ogień nie wybuchł w pomieszczeniu gospodarczym, w którym stał piec na ekogroszek, tylko w samym mieszkaniu. Pokoje i kuchnia doszczętnie spłonęły.

Zobacz także: Jednak są problemy z gazem? "Niekompetencja Morawieckiego"
Autor: JAR
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Wyniki Lotto 29.01.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Ekstra Premia, Mini Lotto, Kaskada
"Kompletna bzdura". Aż się obruszył na nowy pomysł w LM
Tunel w Warszawie zamknięty. Straż pożarna zabrała głos
Zwariował? Słynny Niemiec wszedł na Śnieżkę, ale dobrze mu się przyjrzyj
Norweski sąd nie ma wątpliwości: państwo nie skrzywdziło Andersa Breivika
Robili ślubne zdjęcie w Tatrach. Nagle zobaczyli taki widok
Tak go znaleźli. Zatrważający widok w zaroślach w Małopolsce
Zmarł wieloletni proboszcz Andrzej Trzemżalski. Miał 89 lat
Zapytali go o Szczęsnego. Co za słowa Włocha!
Szczęsny w Barcelonie zarabia "grosze", a i tak jest krezusem finansowym
Neymar ma już pierwsze zachcianki w nowym klubie
Kompan Lewandowskiego to ignorant? Dziennikarze nie spodziewali się takiej reakcji
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić