Jak ustalił dziennik "Fakt", 22-letni Piotrek wyszedł z domu w poniedziałek między godziną 19 a 20. Kiedy nie wracał do domu, zaniepokojona rodzina zgłosiła jego zaginięcie na policję.
Funkcjonariusze policji rozpoczęli jego poszukiwania. Do akcji wezwano strażaków z Gorlic oraz ochotników z pobliskich jednostek.
Policjanci zwrócili się do nas z prośbą o pomoc w poszukiwaniach zaginionego mieszkańca Ropicy Górnej. Do działań zadysponowana została jednostka z Sękowej, Ropicy Górnej, Wapiennego i Moszczenicy - tłumaczy Dariusz Surmacz z Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podkreślali strażacy z Moszczenicy, pierwszego dnia poszukiwania utrudniał padający deszcz, jednak dron jest do tego przystosowany, a operatorzy będąc w kontakcie z kolegami z policji dawali z siebie wszystko.
Zalesiony teren został sprawdzony kamerami termowizyjnymi, jednak strażacy i policjanci nie odnaleźli szukanego młodego mężczyzny. Przez fatalne warunki pogodowe w tym padający deszcz tropu nie podjął pies policyjny.
Tragiczny finał poszukiwań
Dopiero drugiego dnia, we wtorek, pojawiły się nowe informacje w tej sprawie. Rano Piotr został znaleziony. Jego ciało leżało 200 metrów od domu. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe.
Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon Piotra. Śledczy pod nadzorem prokuratora przeprowadzili wszystkie niezbędne czynności. Ciało zostało zabezpieczone do dalszych badań. Dopiero po otrzymaniu wyników będzie wiadomo, co było przyczyną śmierci młodego chłopaka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.