Według doniesień "Daily Mail", Ryan Kobayashi rzekomo skoczył z parkingu na międzynarodowym lotnisku LAX około godziny 4 rano w niedzielę 24 listopada. Koroner potwierdził jego śmierć, jednak nie podano jeszcze oficjalnej przyczyny. Rodzina Kobayashi wydała oświadczenie.
Rodzina Kobayashi przeżyła dziś druzgocącą tragedię. Po 13 dniach niestrudzonych poszukiwań w Los Angeles, ojciec Hannah, Ryan Kobayashi, tragicznie odebrał sobie życie. Ta strata niezmiernie pogłębiła cierpienie rodziny. W tym trudnym czasie rodzina najbardziej potrzebuje wsparcia, współczucia i modlitwy. Prosimy o rozwagę w komentarzach i postach. Trauma, którą przeżywamy, jest głęboka, a teraz musimy stawić czoła dodatkowemu ciężarowi opłakiwania utraty filaru swojej rodziny – cytuje słowa rodziny "Daily Mail".
Poszukiwania Hannah trwają od dwóch tygodni. Kobieta zaginęła po tym, jak spóźniła się na lot przesiadkowy do Nowego Jorku. Według "Daily Mail" kobieta wysłała serię tajemniczych SMS-ów do swoich bliskich, twierdząc, że niedawno przeszła "duchowe przebudzenie".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zagadkowe zaginięcie młodej Hawajki
W innych wiadomościach pisała, że "hakerzy wyczyścili jej tożsamość, ukradli wszystkie jej fundusze i od piątku ją nękają".
Rodzina ujawniła, że były chłopak Hannah również leciał tym samym lotem co ona, jednak para nie rozmawiała ze sobą. Były partner dotarł do Nowego Jorku i współpracuje z policją. Telefon Hannah jest wyłączony od 11 listopada, a jej ostatnia znana lokalizacja to lotnisko w Los Angeles.
Czytaj także: Zdążyli w ostatniej chwili. Pokazali zdjęcie z drona
Cały świat cię szuka, bo jesteś wyjątkowa. Nie przestaniemy, dopóki cię nie znajdziemy. Kochamy cię – powiedziała jej ciotka Larie Pidgeon w rozmowie z "Daily Mail".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.