Wiele wskazuje na to, że Mariusz Kamiński ostatecznie stracił mandat poselski w bieżącej kadencji. Ułaskawiony przez prezydenta polityk nie może korzystać już z uprawnień parlamentarzysty.
Po wyjściu z więzienia były szef CBA oszczędza na wszystkim. "Super Express" przyłapał Kamińskiego, gdy ten dojeżdżał do siedziby PiS najtańszą taksówką z aplikacji. Jego nowym "szoferem" był właściciel starego opla.
Polityk nie zdecydował się na podjechanie pod samą Nowogrodzką. Wysiadł wcześniej, a do siedziby partii doszedł pieszo.
Czytaj także: Wiadomość od Zbigniewa Ziobry. "Prosił mnie"
Podczas spaceru zapalił papierosa, a niedopałek, wedle ustaleń se.pl, wrzucił do studzienki kanalizacyjnej. Gdy przechodził przez przejście dla pieszych, zauważył go patrol policjantów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Super Express" informuje, że funkcjonariusze towarzyszyli Mariuszowi Kamińskiemu prawie do samego celu. Ostatecznie podróż byłego ministra spraw wewnętrznych i administracji skończyła się szczęśliwie.
Co dalej z Mariuszem Kamińskim?
Chociaż środowisko związane z Prawem i Sprawiedliwością nadal twierdzi, że Mariusz Kamiński jest posłem, sprawa jest raczej przegrana. Były szef CBA musi przemyśleć, jak będzie wyglądać jego przyszłość.
Czytaj także: Giertych pewny swego. Taki los spotka polityków PiS?
Ułaskawiony nie tak dawno polityk nie będzie jednak długo bezrobotny. Według nieoficjalnych informacji były szef MSWiA stanie do wyborów europarlamentarnych, które odbędą się wiosną 2024 roku.
Będzie to możliwe dzięki decyzji Andrzeja Dudy, który ułaskawieniem wyczyścił jednocześnie kartotekę Mariusza Kamińskiego.