Donald Trump podczas swojego wystąpienia 19 lutego ostro skrytykował prezydenta Ukrainy. - Cóż, mamy sytuację, w której nie mieliśmy wyborów w Ukrainie, gdzie mamy stan wojenny. Mamy przywódcę, który - nie chcę tego mówić, ale ma 4 proc. poparcia. I ma kraj, który został rozwalony na kawałki - powiedział Trump.
Dodał, że Zełenski wykonał "okropną robotę" jako prezydent i namówił USA do udziału w "wojnie, której nie mógł wygrać".
Jan Piekło, były ambasador Polski w Kijowie, w rozmowie z "Faktem" odniósł się do tych zarzutów. - Sondaże są robione regularnie. Poparcie prezydenta Zełenskiego nie jest tak wysokie jak było na początku, ale jest w granicach 50 proc. - wyjaśnił dyplomata. Podkreślił, że Zełenski swoją postawą zjednał sobie Ukraińców i w czasie wojny wziął na siebie ogromny ciężar.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump oskarżył również Zełenskiego o złamanie umowy mającej dać Stanom Zjednoczonym 50 proc. udziałów w przychodach z metali ziem rzadkich znajdujących się na terenie Ukrainy. - My tylko dajemy nasze pieniądze, a mieliśmy umowę opartą o metale ziem rzadkich i inne rzeczy, ale oni złamali tę umowę - stwierdził Trump.
Czytaj także: Amerykanie ocenili Trumpa. Tylu wyborców go popiera
Jan Piekło podkreśla, że prezydent Trump nie lubi Zełenskiego, a Zełenski też mu się postawił, dlatego sytuacja jest bardzo napięta.
Prawdopodobnie chodzi o to, że Zełenski nie podpisał dokumentu dotyczącego metali ziem rzadkich - tłumaczy ekspert.
Dodał, że cała retoryka Trumpa i jego styl nie są zaskakujące, a były prezydent "mówi różne rzeczy i to nie jest tak, że zawsze mówi te rzeczy, które są prawdziwe".
W obliczu oskarżeń Trumpa, kwestia potencjalnych wyborów w Ukrainie zyskuje na znaczeniu. Zgodnie z ukraińską konstytucją, wybory nie mogą odbywać się w czasie stanu wojennego.
W sytuacji wojennej trudno jest organizować wybory. A co z terenami okupowanymi przez Rosję? To nie jest teraz rozsądny postulat - zaznaczył Jan Piekło.
Ambasador Ukrainy chce startować w wyborach
Media ukraińskie podały, że generał Wałerij Załużny, były naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy, obecnie ambasador Ukrainy w Wielkiej Brytanii, nie wyklucza startu w przyszłych wyborach prezydenckich.
Aby odpowiedzieć na to pytanie, najpierw stwórzmy warunki, w których takie pytanie byłoby na miejscu. Myślę, że kiedy takie warunki się pojawią, to ja, jako osoba, która jest dziś w służbie państwowej i pracuje bezpośrednio dla państwa, będę gotowy odpowiedzieć na takie pytania. Na razie mamy tylko jedno zadanie: przetrwać i zachować nasze państwo -powiedział Załużny.
Zełenski na początku 2024 roku zwolnił dowódcę Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Walerija Załużnego. Jego miejsce zajął wówczas Ołeksandr Syrski. Generałem został w 2013 roku, a od czasu rozpoczęcia pełnoskalowej wojny w Ukrainie m.in. kierował obroną Kijowa i dowodził obroną Bachmutu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.