92-metrowy statek, który z siedmioma osobami na pokładzie przewoził stal z Bremy w Niemczech do brytyjskiego portu Immingham, zatonął w wyniku zderzenia. Ratownicy natychmiast podjęli akcję ratunkową.
Wyłowiono ciało jednego mężczyzny, a później z wody wyciągnięto dwie żywe osoby, które trafiły do szpitala. Czterech członków załogi wciąż jest uważanych za zaginionych.
Mogą wciąż być na statku
Zdaniem Robby'ego Rennera, który dowodzi akcją ratunkową, niewykluczone że członkowie załogi zostali uwięzieni w kadłubie statku. Z tego też powodu uruchomiono operację nurkowania w miejscu, gdzie zatonął Verity. Statek ma się znajdować na głębokości około 30 metrów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie odnaleźliśmy jeszcze zaginionych osób. Dlatego musimy założyć, że nadal mogą znajdować się na statku. Nasza akcja ratownicza trwa pełną parą. Robimy teraz wszystko, co możemy, aby uratować więcej osób - mówił Renner.
Akcję ratunkową utrudniają warunki, jakie panują na Morzu Północnym: temperatura zaledwie 15 stopni powyżej zera, wiatr wiejący z prędkością nawet 50 km/h, wysokie na 3 metry fale i gęsta mgła.
Temperatura wody w chwili wypadku wynosiła około 12 stopni Celsjusza – powiedział Michael Ippich z niemieckiej Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.
Ippich zaznaczył, że gdyby zaginieni członkowie załogi znaleźli się w wodzie, mogliby przeżyć około 20 godzin. Ostateczna wytrzymałość ich organizmów byłaby zależna od ich stanu fizycznego i posiadanego sprzętu.
Czytaj także: 27-latek utonął w Sanie. Sąd skazał jego kolegę
Drugi frachtowiec, który brał udział w zderzeniu, wyszedł z niego bez większych szkód. Polesie płynął z Hamburga do La Coruny w Hiszpanii. Załoga liczyła 22 osoby. Nikomu nic się nie stało. Polesie jest znacznie większy od Verity, liczy około 180 metrów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.