Najpierw zginął Edward Krajnik. Do śmiertelnego wypadku doszło prawie cztery dekady temu, na szosie do Leska (woj. podkarpackie). W mężczyznę, który stał na poboczu jezdni, uderzył samochód, który nagle zjechał na przeciwległy pas ruchu. Ta sprawa zapoczątkowała łańcuch zbrodni, za które do dziś nikt nie odpowiedział. Ale wkrótce może się to zmienić.
Wypadek, w którym zginął Krajnik, widziało kilka osób, m.in. milicjant Krzysztof Pyka, który akurat wracał autobusem z Leska do Polańczyka. Gdy zobaczył, co się stało, próbował pomóc. Kilka tygodni później milicjant zniknął. Jego zwłoki wyłowiono z Jeziora Solińskiego, 38 lat temu.
Czytaj także: Były milicjant czuł się bezkarny, zabijał z zimną krwią. Tadeusz P. odpowie za swe czyny
To Tadeusz P. były milicjant, potem policjant, siedział za kierownicą samochodu, który uderzył w Krajnika. Kierowca miał być pijany, podobnie jak jego pasażer. Mimo to P. udało się uniknąć odpowiedzialności. Sfałszowano zeznania i ogłoszono, że za kierownicą siedział ojciec Tadusza P.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krzysztof Pyka zginął, bo miał zamiar ujawnić prawdę o tym, kto naprawdę spowodował wypadek. Kilkanaście lat później dążenie do ujawnienia prawdy zgubiło także młodego sanockiego dziennikarza - Marka Pomykałę. Mężczyzna wyszedł z domu i przepadł bez śladu. Miał zginąć, bo wpadł na trop zbrodni, które popełnił Tadeusz P.
Samochód Pomykały odnaleziono w 1997 r. Do dziś nie wiadomo, gdzie jest ciało dziennikarza.
Mroczna przeszłość Tadeusza P. Rusza proces
Tadeusz P. długo pozostawał bezkarny. Dziś mężczyzna ma 65 lat. Śledczy z krakowskiego Archiwum X niedawno wznowili dochodzenie w jego sprawie. Doszło do tego głównie dzięki determinacji ojca Marka Pomykały. W 2020 roku zwrócił się on do ministra sprawiedliwości o wszczęcie śledztwa.
Prokuratura Okręgowa w Krakowie oskarża byłego milicjanta i policjanta nie tylko o zabójstwo dziennikarza, ale także o zamordowanie milicjanta Pyki oraz usiłowanie zabójstwa własnej żony. Szczegóły tej sprawy porażają. Według prokuratury, mężczyzna miał dodawać truciznę do napojów kobiety, a także - w 2016 r. - wstrzyknąć do jej papierosów rtęć w śmiertelnej dawce.
Czytaj także: Wzięła łyk gorącej czekolady i umarła. Ruszył proces w sprawie śmierci 13-latki z Londynu
Dodatkowo, P. zarzucono posiadanie narkotyków. Pomimo składania wyjaśnień, mężczyzna nie przyznał się do winy.
Jak informuje Interia, w przyszłym tygodniu przed Sądem Okręgowym w Krośnie w odbędą się dwie pierwsze rozprawy w sprawie Tadeusza P. Od 2022 r. mężczyzna przebywa w areszcie. Grozi mu dożywocie. Badania psychiatryczne wykazały, że Tadeusz P. jest poczytalny.