We wtorek około godziny 4:30 w okolicach Dubicz Cerkiewnych (województwo podlaskie) grupa migrantów próbowała nielegalnie przekroczyć polsko-białoruską granicę. Polscy żołnierze chcieli ich powstrzymać.
W trakcie interwencji jeden z mundurowych został ugodzony nożem. Napastnik przełożył rękę przez szczeliny między przęsłami stalowej zapory i zadał cios w okolice żeber. Ranny żołnierz trafił do szpitala powiatowego w Hajnówce.
Dr Tomasz Musiuk, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii oraz zastępca dyrektora ds. lecznictwa SPZOZ w Hajnówce, w rozmowie z "Faktem", potwierdził, że ranny żołnierz przebywa w ich szpitalu. Nie mógł jednak udzielić informacji na temat jego stanu zdrowia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szpital Powiatowy w Hajnówce to niewielki ośrodek medyczny, leżący blisko granicy polsko-białoruskiej, dlatego właśnie tam trafiają migranci.
Oni przywożeni byli w grupach, często w nocy, po kilka, kilkanaście osób, na SOR. [...] To ludzie z dziećmi, płaczący, proszący. Nie proszący o zdrowie, tylko o litość, o pomoc w pozostaniu tutaj. Emocje, które pojawiały się w nas, były też różne: i pozytywne i negatywne - wyznał dr Tomasz Musiuk w rozmowie z Faktem.
Czytaj także: Jechał ponad 240 km/h. Sąd wydał wyrok
Zapora na granicy polsko-białoruskiej
Lekarz przyznał, że przed wybudowaniem zapory, hospitalizacje migrantów wynikały głównie z warunków atmosferycznych, które doprowadzały do np. hipotermii. Po wybudowaniu muru, do hajnowskiego szpitala zaczęło trafiać więcej osób z urazami, złamaniami i skaleczeniami.
Po wybudowaniu muru nasza ortopedia przyjmuje wielu pacjentów i oni zostają w szpitalu dłużej. Na początku mieliśmy wszystkie grupy wiekowe. Po wybudowaniu muru dużo rzadziej zdarzają się starsze osoby. To są przeważnie młodzi ludzie, często nawet dzieci - wyznał dr Tomasz Musiuk.
Dodał, że niekiedy dyżury, szczególnie nocne, bywają wyjątkowo trudne. Dodatkowym obciążeniem jest wpływ emocjonalny, który może prowadzić do wypalenia zawodowego. - Inaczej to trochę wygląda na początku, kiedy naturalna jest potrzeba pomocy drugiemu człowiekowi, a inaczej w sytuacji, która tak długo trwa - podkreślił zastępca dyrektora.
Szpital w Hajnówce "na progu wojny"
Dr Tomasz Musiuk wyznał, że dotychczas do szpitala w Hajnówce trafiali pogranicznicy i żołnierze głównie z powodu urazów i wypadków przy pracy, a nie z powodu agresji ze strony ludzi. Obecnie jednak takie incydenty stają się coraz częstsze.
Obyśmy nie musieli stać się szpitalem, który będzie leczył naszych rannych wojskowych i służby mundurowe. [...] Zaczynamy być szpitalem, takim trochę wojennym, na uboczu, na progu wojny - powiedział lekarz.
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Aleksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym ściąganiu migrantów do Białorusi i wysyłaniu ich do krajów europejskich.
Jak podaje Straż Graniczna, w ostatnich miesiącach nasiliły się ataki cudzoziemców na służby ochraniające polsko-białoruską granicę. Poszkodowanych zostało czterech strażników granicznych. Według pograniczników, migranci rzucają kamieniami, gałęziami, butelkami, używają niebezpiecznych narzędzi zakończonych nożami oraz strzelają z proc.
Czytaj także: Tajemnicze zjawisko w Bałtyku. Może być niebezpieczne