Ela co roku jeździ za miasto, bo im mniej ludzi, tym mniej fajerwerków, które przerażają jej suczkę, Kornelię. Pan Rafał jak trzeba było, to ustawiał na oknie książki, żeby ograniczyć łunę i stłumić huk petard, których parson russel terrier o imieniu Leon nie mógł znieść. Mimo strachu jaki przeżywają te zwierzęta, mogą być uznawane za szczęśliwców. Bo mają rodziny i wiedzą, że bliscy spędzą z nimi tą noc i zrobią wszystko, żeby była jak najbardziej spokojna. Tysiące zwierząt w schroniskach nie ma takiego szczęścia.
Zwierzęta w krakowskim schronisku nie mogą liczyć na takie traktowanie. Na tę najstraszniejszą noc zostaną same. Choć opiekunowie zawczasu robią wszystko, żeby trudy Sylwestra ograniczyć im do minimum.
Te zwierzaki, które są w schronisku, są pozostawione same w boksach na noc. To jest wielki stres dla tych zwierząt, które przeżywają wystrzały - mówi Joanna Repel z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pracownicy schroniska oczywiście wyłapują te psiaki, które mogą się bardzo bać petard i starają się przemieścić je w miejsce, gdzie jak najbardziej jest ograniczona słyszalność tych wystrzałów. Ale wiadomo, nie wszystko się uda, nie wszystkie psiaki będą mogły być schowane w budynku. Zresztą w budynku również te wystrzały słychać. Zwierzaki są zabezpieczane lekarstwami uspokajającymi, to lekarstwo jest też podawane wcześniej - dodaje Joanna Repel.
W schronisku mieszkają 223 psy. Wśród nich są weterani liczący około 10 lat, młodziaki nie mające nawet dwóch lat czy szczenięta. Jednak wiek czy wielkość psa nie ma znaczenia, kiedy idzie o strach - boi się każdy.
To jest taki okres, który jest bardzo ciężki nawet dla tych zwierzaków, które są w domach, które możemy zamknąć w łazience czy którym możemy włączyć muzykę, żeby zminimalizować odgłosy wystrzałów. Zwierzęta schroniskowe takiego komfortu nie mają. Poza tym, że mogą zostać przeniesione do budynku, to wiele więcej nie możemy dla nich zrobić... - przyznaje Joanna Repel.
Psy boją się petard i fajerwerków nie bez przyczyny. Są dla nich czymś hałaśliwym, przerażającym wizualnie i nieprzewidywalnym. Przez to zwierzęta postrzegają jako zagrożenie. Reakcją jest walka bądź próba ucieczki. Z wiekiem psy przestają słyszeć wysokie częstotliwości, a te są odpowiedzialne za lokalizowanie źródła hałasu. W praktyce mogą słyszeć fajerwerki, a nie wiedzą, jak daleko od nich się znajdują.
Ludzie mogą oglądać pokaz sztucznych ogni i wiedzą, że fajerwerki nie uderzą w ich balkon. Ale jeśli jesteś psem, jedyne co słyszysz to kolejne wystrzały i nie wiesz, czy następny czasem nie trafi w ciebie - mówi Daniel Mills, prof. weterynaryjnej medycyny behawioralnej na University of Lincoln w Anglii, cytowany przez Interię.
Pracownicy schroniska apelują: nie mnóżmy cierpienia
Zwierzęta ze schroniska nie uciekną. Ale psy własnościowe już jak najbardziej. Dlatego pracownicy schroniska apelują do ich właścicieli, aby dobrze przemyśleli sylwestrowy spacer. I zrobili wszystko, żeby to nie było ich ostatnie wyjście z pupilem.
Zwierzaki w panice biegną, gdy usłyszą wystrzał czy huk petard. Biegną na oślep i jeśli mają dużo szczęścia, to trafią do schroniska. Jeśli nie mają, no to niestety mogą zginąć pod kołami samochodu - przyznaje przedstawicielka KTOZu.
Stąd apel o zabezpieczenie czworonogów i nie spuszczanie ich ze smyczy, nawet jeśli jesteśmy przekonani, że nasz zwierzak nie boi się petard. Każdy się przestraszy, jeśli petarda wystrzeli mu koło łap.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.