W sobotę w holenderskim parlamencie zawrzało. Premier Mark Rutte poinformował, że Amalia napisała do niego, że zrzeka się rocznej pensji wynoszącej 300 tys. euro oraz przysługującego jej dodatku w wysokości 1,6 mln euro "na przygotowanie się do panowania". Księżniczka miała napisać, że "nie czułaby się z tym komfortowo".
17-latka jest córką holenderskiej pary królewskiej – króla Willema Aleksandra i królowej Maksymy i następczynią tronu. Jej oficjalny tytuł to: Jej Królewska Wysokość księżniczka Oranii, Catharina-Amalia Beatrix Carmen Victoria, księżniczka Niderlandów, księżniczka Oranje-Nassau.
Księżniczka została zmuszona?
Chodzą głosy, że Amalia zrobiła to pod wpływem coraz bardziej spadającego poparcia dla rodziny królewskiej. Do tego stopnia, że Wilhelm Aleksander był krytykowany za ubiegłoroczne wakacje w Grecji. W październiku 2020 r. para królewska wybrała się tam na urlop. Gdy świat obiegły zdjęcia z wypoczynku, rodzina królewska przerwała pobyt i wróciła do kraju.
Z roku na rok ufa im coraz mniej Holendrów, obecnie jest to jedynie 63 proc. Jeszcze rok temu wynosiło ono 74 proc., a dwa lata temu 85 proc. Tylko połowa uważa, że obecnie panujący monarcha dobrze sprawuje swoją funkcję. Aż 75 proc. nie podoba się to, że członkowie rodziny królewskiej dostają od państwa tak zawrotne sumy.
Zupełnie inaczej ma się sprawa na podwórku u Windsorów. W głośnym wywiadzie dla Oprah Winfrey, Harry narzekał na to, że rodzina królewska odcięła go od pieniędzy. Brytyjskie media donoszą, że roczne zarobki księcia wahały się od 0,5 mln funtów do prawie 1,7 mln funtów rocznie.
Jest to z pewnością kwota, za którą "można wyżyć". Nic jednak dziwnego, że po wystąpieniu z rodziny królewskiej, ta przestała finansować księcia. Szczególnie że Brytyjczycy również zaczynają narzekać na zarobki rodziny królewskiej.