Pochodzący z Moskwy, a mieszkający w USA Piontkowski od początku wojny krytykuje działania Rosji i Władimira Putina. 82-latek napisał kilka książek o Putinie, którego już w 2014 roku porównywał do Adolfa Hitlera.
"Marzą o tym, znam nastroje w Pentagonie"
Ostatnio Piontkowski udzielił wywiadu ukraińskiemu portalu gordon.ua, w którym mówił m.in. o ewentualnym konflikcie zbrojnym pomiędzy NATO a Rosją. Sojusz Północnoatlantycki chce go za wszelką cenę uniknąć. Piontkowski twierdzi tymczasem, że w Pentagonie, czyli w siedzibie Departamentu Obrony USA, są ludzie, którzy chcieliby bezpośredniego starcia z wojskami Putina.
Ludzie w Pentagonie - a bardzo dobrze znam ich nastroje, bo rozmawiam z ukraińskimi wojskowymi, którzy stale z nimi współpracują – tylko czekają, marzą o tym. Marzą o tym, że na terytorium jakiegoś kraju NATO, Polski czy Rumunii, spadnie choćby fragment rosyjskiej rakiety - powiedział Piontkowski.
Działania zgodne z artykułem piątym NATO
Gdyby do takiej sytuacji doszło, NATO mogłoby uruchomić art. 5. Traktatu Północnoatlantyckiego, który mówi, że każdy atak na któregoś z członków sojuszu powinien być interpretowany przez pozostałe państwa członkowskie jako atak na cały sojusz.
Politolog twierdzi, że Putin zdaje sobie z tego sprawę i dlatego wykazuje pewną "nieśmiałość" w trakcie wojny w Ukrainie. Owa "nieśmiałość" miałaby polegać m.in. na tym, że - wbrew zapowiedziom rosyjskiego prezydenta - Rosja nie uderza w konwoje ze sprzętem, który kraje zachodnie przekazują Ukrainie.
Cała Ukraina widziała konów z systemami HIMARS – naliczyłem 15 sztuk… Konwój jechał przez Rumunię, a oni pokazali to na nagraniu. Niech spadnie tylko fragment rakiety, a nikt nie będzie w stanie powstrzymać Pentagonu przed uruchomieniem piątego artykułu ze wszystkimi tego konsekwencjami - powiedział Piontkowski.
Czytaj także: Wyniki sondażu na Węgrzech. To jest "przerażające"
NATO po raz pierwszy w historii uruchomiło szpicę
Sekretarz NATO Jens Stoltenberg wielokrotnie zaprzeczał jakimkolwiek doniesieniom o tym, że starcie między NATO a Rosją jest możliwe. To dlatego Sojusz Północnoatlantycki nie wysyła swoich wojsk do Ukrainy, a samoloty należące do NATO nie pojawiają się w ukraińskiej przestrzeni powietrznej.
W marcu Stoltenberg ogłosił natomiast, że po raz pierwszy w historii NATO uruchamia swoją szpicę, czyli siły szybkiego reagowania. - Mamy myśliwce w najwyższej gotowości, ponad 200 okrętów - oświadczył. Przekazał przy tym, że Sojusz jest "otwarty na szansę dla dyplomacji i deeskalacji".