Ślinik luzytański to mało znany w Polsce, ale za to coraz częściej występujący mięczak. Zwykle ma pomarańczową barwę, ale zdarzają się także śliniki czarne czy żółte.
Choć wyglądają na niewinne stworzonka, mogą być zagrożeniem dla ekosystemu. To niby "tylko ślimak", ale jest w stanie pożreć pisklę.
Ślinik je głównie rośliny. Szczególnie uwielbia te uprawiane przez człowieka. Żywi się wszystkimi - od ogórków po marchew, sałatę, kończąc na roślinach, których jedzeniem człowiek nie jest zainteresowany, a które hoduje wyłącznie dla walorów estetycznych.
Zdarza się, że ślinik, gdy w pobliżu nie ma nic do jedzenia, rzuci się nawet na... pisklaka. To niezwykle rzadkie zjawisko, ale pokazujące, że ślimak ten ma ogromną wolę przeżycia i nie cofnie się przed niczym.
Przeczytaj także: Brutalny atak rekina w Australii. Mężczyzna nie przeżył
Ślinik luzytański żywi się niemal wszystkim
Ślinik konsumuje spore ilości pokrzyw i koniczyny białej. Potrafi strawić ich bardzo wiele w bardzo krótkim czasie, dlatego jest zagrożeniem dla ekosystemu. Ślinik, który zastał pole pełne wspomnianych roślin, jest w stanie potem z niego odejść, nie pozostawiwszy na nim ani jednego krzewu.
Śliniki trudno jest wyplenić ze swojej działki. Najbardziej przyczyniają się do pomocy inne zwierzęta, czego nie jesteśmy nawet świadomi. Ślinikami żywią się np. jeże czy liczne gatunki ptaków.
Przeczytaj także: Tajemnicze zachowanie orek. Alarm u wybrzeży Hiszpanii
Tak więc ślinik, choć wygląda na sympatyczne zwierzę, może być groźnym wrogiem dla środowiska. Ślinik luzytański wybrał sobie człowieka jako kompana, którego traktuje jak pasożyt. Nic dziwnego - człowiek zapewnia mu wszystko to, co niezbędne ślimakowi do przeżycia. Ogródki pełne jedzenia, a także komposty czy choćby wypełnione resztkami jedzenia śmietniki to raj dla ślinika.