Polski duchowny podkreśla, że warto rozróżnić kulturę picia alkoholu. W niektórych kręgach kulturowych jest on dodatkiem do posiłku, a nie jego główną częścią.
Ksiądz Sowa zaznacza, że "należy odróżnić kieliszek wina po kolacji na rodzinnym spotkaniu, od nadużywania wódki przed pasterką".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Musimy znać umiar. Kościół nie jest schematycznym zbiorem nakazów i zakazów. Alkohol powinien być sprawą indywidualną. Napicie się lampki szampana czy kieliszka wina ze znajomymi nie jest niczym złym. Chodzenie na pasterkę po opróżnieniu butelki wódki już tak - mówi ks. Kazimierz Sowa w rozmowie z o2.pl
Kapłan dodaje, że podobnie jest z mięsem. Posiłki mięsne nie są zakazane przez Kościół katolicki. W wielu kręgach kulturowych są one elementem tradycji wigilijnej.
W Polsce zakorzenił się zwyczaj poszczenia w czasie kolacji. Ks. Sowa podkreśla, że "nawet ateiści, którzy siadają do wieczerzy wigilijnej, odpuszczają sobie jedzenie mięsa"
W Polsce nie obowiązuje tradycja jedzenia mięsa podczas kolacji wigilijnej. To jednak zwyczaj, a nie prawo kościelne. Na świecie są też inne obyczaje. Trzeba to uszanować. U nas jednak nawet najzagorzalsi ateiści, których znam, poszczą w wigilię. Wynosimy pewne rzeczy z pamięci kulturowej. To ważne - mówi nam duchowny.
Ks. Sowa dodaje, że "nikt demonstracyjnie nie będzie jadł golonki zamiast karpia". Jednocześnie kapłan zwraca uwagę na inny problem, który dotyka jedzenia.
To marnowanie żywności w Polsce, również w czasie świąt Bożego Narodzenia.
Marnowanie jedzenia to grzech. Musimy mieć świadomość, jak wielu ludzi na świecie głoduje. Nie może sobie pozwolić na ciepły posiłek. Nie wolno wyrzucać żywności! To jest nie tylko wina religijna, ale też moralna. Ja uwielbiam gotować, uczestniczę aktywnie w przygotowaniach, ale gotowanie nie jest najważniejszą rzeczą związaną ze świętami. Pamiętajmy o tym! - zaznacza ks. Kazimierz Sowa.
Ks. Sowa: nie róbmy ze świąt zbioru schematów
W polskiej tradycji zakorzeniona jest także liczba dwunastu potraw na stole wigilijnym. Niektórzy nie potrafią wyobrazić sobie Bożego Narodzenia bez tuzina różnych dań.
To nie jest dogmat, a element tradycji. Odnosi się do dwunastu apostołów, ale nigdzie nie jest powiedziane, ile potraw mamy mieć na stołach. Trochę wychodzi z nas taki formalizm - mówi duchowny i dziennikarz katolickich mediów.
"Formalizm" wiąże się także z chodzeniem na pasterkę. Według księdza Sowy nie można traktować uczestnictwa we mszy jako "odklepanie świątecznego nabożeństwa". Kapłan zaznacza jednocześnie, że pasterka jest "pełnoprawną mszą świąteczną i w ten sposób należy ją traktować".
Pasterka to msza pasterska, świąteczna. To jest nabożeństwo Bożego Narodzenia. Absolutnie jest istotna. Biorąc udział w pasterce uczestniczymy w duchowym wymiarze świąt - zaznacza ks. Kazimierz Sowa.
W opinii księdza Sowy naszym problemem jest fakt, że "pochodzimy do świąt zbyt schematycznie, opierając się wyłącznie na obowiązkach i zakazach". Boże Narodzenie ma natomiast dwa wymiary.
To wymiar społeczny i religijny. Jeżeli podchodzimy do świąt tylko społecznie, możemy wyprawiać święta tak, jak nam się podobają. W przypadku, gdy przyjmujemy wymiar religijny, bierzmy go pod uwagę - kończy duchowny w rozmowie z o2.pl