Jak zapewnia ojciec zmarłego nastolatka, Kyle Limper nie zdradzał żadnych objawów zachorowania na białaczkę. Młody mężczyzna nie tylko normalnie funkcjonował, lecz także regularnie uprawiał sport.
Białaczka u nastolatka. Objawem był ból pleców
Jak informuje New York Post, to właśnie po jednym z meczów koszykówki Kyle Limper poczuł ból pleców. Cierpienie okazało się na tyle dotkliwe, że ojciec 16-latka zdecydował się na zawiezienie go do jednego ze szpitali w Filadelfii w stanie Pensylwania.
Lekarze zdecydowali, że 16-latek nie potrzebuje pozostawać na obserwacji w placówce. Nie wystąpiły żadne inne objawy, więc lekarze uważali, że chłopiec nadwyrężył się w czasie meczu. Zaznaczyli, że gdyby za kilka dni ból nie ustąpił, chłopak powinien zgłosić się ponownie. Poprawa jednak nie nadeszła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: Tak atakuje rak krwi. Ignorujemy objawy, a są widoczne gołym okiem
Powiedzieli mi, że jeśli za kilka dni mu się nie poprawi, mam go przywieźć z powrotem. Cóż, za kilka dni nie był w stanie nawet wstać. Nie mógł nawet podnieść się z łóżka, a ja musiałem pomagać mu wstać, po czym upadł z powrotem na łóżko – wspominał zrozpaczony ojciec nastolatka (New York Post).
Przeczytaj także: Są jak tarcza przed rakiem. Niszczą 75 proc. komórek białaczkowych
Kyle Limper ostatecznie trafił do Szpitala Dziecięcego im. św. Krzysztofa w Pensylwanii. Tam lekarze – po dokładnym zbadaniu 16-latka – ustalili, że pacjent choruje na białaczkę. Mimo że natychmiast podjęto leczenie, stan Kyle'a okazał się zbyt poważny i niespełna 24 godzinę od przyjęcia do placówki medycznej zmarł.
Nikomu nie życzę, aby znalazł się w podobnej sytuacji albo czuł to samo, co my – podsumowała Jodi Taffe, matka zmarłego nastolatka, w rozmowie z Fox 29.