"Głos Wielkopolski" pisze o sprawie wykładowcy, który został zwolniony przez władze Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Powodem zwolnienia miała być anonimowa ankieta wypełniana przez studentów na koniec zajęć.
Według doniesień, wyniki ankiety były negatywne dla pracownika UAM. Studenci źle ocenili jakość kształcenia naukowca pracującego na uniwersytecie. Dodajmy, że ankiety studentów musi zatwierdzić senat uczelni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Władze UAM potwierdzają, że powodem rozwiązania umowy o pracę były niskie oceny studentów dotyczące pracy dydaktycznej wykładowcy.
Uzyskanie negatywnej opinii w zakresie pracy dydaktycznej w anonimowych ankietach skutkuje rozwiązaniem umowy o pracę - przekazała prof. dr hab. Bogumiła Kaniewska, rektork Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu w rozmowie z "Głosem Wielkopolski".
Czytaj także: Polska nie płaci emerytury Andrzejowi Gołocie. Oto powód
Wykładowca idzie do sądu. Chce walczyć o swoje prawa
Według zwolnionego wykładowcy, anonimowa ankieta, którą wypełniają co roku studenci, nie może być podstawą do zwolnienia z pracy. Uważa on, że doszło do złamania kodeksu pracy. Naukowiec skierował sprawę do sądu, który zdecyduje, czy zwolnienie było zasadne.
Doniesienia "Głosu Wielkopolski" o procesie przeciwko UAM potwierdza prof. dr hab. Bogumiła Kaniewska.
Mamy w tej chwili jeden proces sądowy związany właśnie z tym, że rozwiązaliśmy umowę z osobą, która takie oceny otrzymała - mówi szefowa uczelni cytowana przez gazetę.
Władze uczelni twierdzą, że zachowały wszelkie procedury związane ze zwolnieniem pracownika i dopełniły "wszelkich formalności". Ze względu na dane osobowe UAM nie ujawnia danych zwolnionego wykładowcy. Wiadomo, że negatywne ankiety miały dotyczyć roku akademickiego 2022/23.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.