Takich materiałów wideo, jak ten nagrany w okolicach wsi Makariwka w obwodzie donieckim, od początku wojny jest sporo. Materiał powstał kilka tygodni temu i widać na nim, jak rosyjska piechota opuszcza pozycje i ucieka w popłochu. W poniedziałek 14 sierpnia został upubliczniony.
Czytaj także: Ukraina użyła nowego rodzaju broni? Rosjanie zdumieni
Żołnierze nie trzymali pozycji, a gdy znaleźli się pod ostrzałem ukraińskiej artylerii, ratowali się ucieczką, gdzie pieprz rośnie. Na tych, którzy trafią na swoje wojsko, czekać może sąd polowy i kara, bo dezercja jest surowo zakazana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Taki los najczęściej spotyka "mobiki", czyli żołnierzy, którzy na front trafili jesienią 2022 roku, gdy Władimir Putin ogłosił w kraju wielką mobilizację. Wojsku brakowało ludzi, powołano więc kilkaset tysięcy mężczyzn i szybko trafili na front. Często dzieje się to na wariackich papierach, szkolenie trwa raptem dwa tygodnie i trzeba iść do walki.
Zanosi się na to, że taktyka się nie zmieni. Dowódcy rosyjskiej armii chcą wytrwać w okopach i zatrzymać ofensywę ukraińską. W okolicach Zaporoża pojawiła się szansa na przełom. Agresor szykuje też akcję zaczepną na północy, w okolicach Kupiańska.
Na razie okupant stracił na froncie 254 tysiące żołnierzy. Każdego dnia jest ich więcej.
Napastnicy tracą setki żołnierzy i cenny sprzęt. Dlatego ministerstwo obrony szykuje drugą falę mobilizacji, by zyskać kolejnych żołnierzy i wysłać ich na zachód. A to może oznaczać również masową migrację młodych mężczyzn, którzy mogą popierać imperialistyczne ambicje Kremla, ale wcale nie chcą ginąć za Władimira Putina.