Taki obrót spraw na lekcji to niemałe zaskoczenie. Gdy uczeń zsunął z twarzy maseczkę, nauczycielka podeszła do niego z taśmą klejącą i... się zaczęło.
Czytaj także: Skandal w Łodzi. Lekarz jest chroniony przez policję
Miała przezroczysto-żółtą taśmę. Przystawiła maskę do mojego nosa i owinęła taśmę wokół mojej głowy kilkukrotnie. Pomyślałem sobie: Co ona wyprawia? To szaleństwo - wyznał 13-latek, cytowany przez edziecko.pl.
Rodzice chłopca byli przerażeni. Kiedy wrócił do domu, ujrzeli rany na jego szyi. Roztrzęsiony nastolatek o wszystkim opowiedział. Tłumaczył, że maseczkę zdjął po to, by móc swobodnie złapać oddech. Mówił o tym również nauczycielce, ale ona nie przyjęła tych wyjaśnień.
Policja interweniuje. Nauczycielka odpowie za wybryk
Szkoła zaprzecza, by doszło do takiego zdarzenia. Policja natomiast przesłuchała zarówno nauczycielkę, jak i pozostałych pracowników szkoły.
Twierdzą oni, że maska była przyklejona do twarzy chłopca kawałkami taśmy, ale nikt nie okręcał jej wokół głowy 13-latka. W taką wersję nie wierzą jednak rodzice nastolatka.
Boję się wrócić do szkoły. Nie mogę nikomu tam ufać - zaznaczył chłopak.
Czytaj także: Nowa lista leków refundowanych. Już obowiązuje!