Jak informuje tvnwarszawa.pl rodzice uczniów Niepublicznej Szkoły Podstawowej EduArt o likwidacji placówki dowiedzieli się w pierwszej połowie października z banera, który zawisł na jej płocie. Widniał na nim napis: "do wynajęcia".
Wcześniej nie było żadnych sygnałów, że szkoła ma zostać zlikwidowana. Z dnia na dzień trzeba było znaleźć dzieciom nowe szkoły - powiedział w rozmowie z portalem Jarosław Ważny, ojciec jednej z uczennic.
Mężczyzna podkreśla, że przez ostatnie tygodnie kontaktu z dyrektorką szkoły praktycznie nie było.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pani dyrektor nie znalazła chwili, żeby porozmawiać, odpowiedzieć na pytania, między innymi takie: co mają zrobić rodzice dzieci, którzy zapłacili za cały rok z góry i chcą odzyskać swoje pieniądze, co mają zrobić rodzice, którzy zapłacili za zajęcia dodatkowe i czy dzieci będą mogły chodzić do końca listopada według tego, co deklarowała ostatnio pani dyrektor - mówił.
Czesne w tej placówce wynosi ponad 2,1 tys. miesięcznie. Mało tego dodatkowo płatne są zajęcia fakultatywne.
Problemy z właścicielem budynku
Z informacji przekazanych przez Jarosław Ważnego wynika, że dyrekcja tłumaczy całe zajście konfliktem z właścicielem budynku, który jest wynajmowany pod szkołę.
W związku z zaistniałą sytuacją portal tvnwarszawa.pl skontaktował się z Agnieszką Wojciechowską, właścicielką EduArt. Kobieta w przesłanym oświadczeniu podtrzymuje, że problemy z funkcjonowaniem szkoły wynikają ze sporu z wynajmującym budynek przy Ostroroga 24D.
Wynajmujący, choć budynek powinien zostać wydany wraz ze wszystkimi urządzeniami oraz rzeczami technicznymi stanowiącymi funkcjonalną całość, uniemożliwił Szkole EduArt dostęp do kotłowni gazu i sabotował instalację zabezpieczeń przeciwpożarowych - wskazała Agnieszka Wojciechowska.
Założycielka EduArt wyznała także, że po otwarciu placówki we wrześniu 2021 r. zaczęły pojawiać się problemy z instalacjami: grzewczą i kanalizacyjną. Szkoła miała usunąć usterki na własny koszt i dokonać potrąceń przy płaceniu za czynsz w ramach rekompensaty.
Wynajmujący nie uznał skuteczności potrąceń dokonanych przez Szkołę EduArt i pomimo zaspokojenia jego należności czynszowych (poprzez rozliczenie wzajemnych zobowiązań) wystąpił na drogę sądową. Spór sądowy w tej sprawie nie zakończył się jeszcze nawet w pierwszej instancji - wyjaśnia.
Głos ws. zabrał właściciel budynku
Z kolei Robert Uliński, właściciel budynku przy Ostroroga 24D, przekonuje, że ani on, ani żadna z osób, które z nim współpracowały, nie utrudniali prac adaptacyjnych. Mało tego podkreśla, że to w jego interesie było, aby budynek został ukończony i żeby szkoła działała.
Niestety wynajmująca od samego początku nie płaciła czynszu. Zaległości wynoszą w tej chwili ponad milion złotych - powiedział w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
Z przekazanych informacji wynika, że według umowy najmu spółka prowadząca szkołę w okresie od listopada 2020 r. do sierpnia 2021 była zwolniona z czynszu, który wynosi 38 tys. zł netto miesięcznie. Była to ulga na poczet przeprowadzenia prac adaptacyjnych.
Zgodnie z umową wynajmująca miała przekazać nam protokoły zdawczo-odbiorcze, żebyśmy wiedzieli, co tam zostało zrobione. Do przekazania nie doszło. W budynku wykonano przeróbki, które nie zostały uzgodnione. Potem zaczęły się problemy z płatnością czynszu. Od września 2021 roku do końca trwania umowy spółka zapłaciła za czynsz tylko raz. Nie były uiszczane opłaty za media. W związku z tymi zaległościami w sądzie toczą się dwie sprawy - wyjaśnia Robert Uliński.
Wypowiedzenie najmu
Właściciel budynku wypowiedział szkole umowę najmu w styczniu 2023 roku. Jednak do marca były prowadzone negocjacje. Chodziło "o rozłożenie na raty zaległości czynszowych, rozliczenie nakładów oraz działań w kierunku naprawy instalacji grzewczej i kanalizacyjnej". Do zawarcia ugody nigdy nie doszło.
My wystąpiliśmy z bardzo konkretnymi warunkami. Ale prawnik wynajmującej nie był w stanie niczego zaproponować - powiedział Robert Uliński. - Mieliśmy i tak dużą cierpliwość, że to łącznie trwało ponad trzy lata od podpisania umowy. Pluję sobie w brodę, że dopuściliśmy do powstania takiego długu. Powinniśmy tę współpracę zakończyć dużo szybciej - przyznał.
Według Roberta Ulińskiego, od stycznia spółka była kilkukrotnie informowana, że musi opuścić budynek. Ostatnie takie wezwanie zostało przekazane w sierpniu.
Czytaj również: Poszła do Primarku. Gdy to zobaczyła, złapała się za głowę
Źródło: tvnwarszawa.pl