Startującą rakietę obserwował Kim Dzong Un - przekazała KCNA. Jednocześnie przekazano, że Korea Północna zamierza w przyszłości umieścić na orbicie kolejne satelity. Urzędnicy z Korei Południowej i Japonii, którzy jako pierwsi poinformowali o wystrzeleniu rakiety nie są w stanie zweryfikować, czy satelita faktycznie została umieszczona na orbicie - informuje agencja Reutera.
Czytaj także: Nowe zasady kolędy? Nie wszędzie. Oto co mówią księża
Korea Północna powiadomiła Japonię, że planuje wystrzelić satelitę kosmicznego w kierunku Morza Żółtego i Morza Wschodniochińskiego w okresie od 22 listopada do 1 grudnia. Poprzednie dwie próby zakończyły się niepowodzeniem.
Jak informuje agencja Reutera, wtorkowa próba była pierwszą podjętą po wrześniowym spotkaniu przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una z rosyjskim dyktatorem Władimirem Putinem, na którym Putin obiecał pomoc Kimowi w budowie satelitów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Południowokoreańscy urzędnicy powiedzieli, że ostatnia próba została prawdopodobnie przeprowadzona z techniczną pomocą Moskwy. Co zostało uznawane jako element zacieśniającego się partnerstwa, w ramach którego Korea Północna miała wysłać Rosji miliony pocisków artyleryjskich.
Tymczasem władze Stanów Zjednoczonych stanowczo potępiły wystrzelenie przez Koreę Północną rakiety kosmicznej, która korzysta z technologii balistycznej. Rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA Adrienne Watson określiła start rakiety jako "rażące naruszenie licznych rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ", które "wzmaga napięcia i grozi destabilizacją sytuacji bezpieczeństwa w regionie i poza nim".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.