Polacy regularnie udowadniają, że mają wielkie serca. Niezliczoną ilość razy potrzebujący zwracali i zwracają się po pomoc poprzez internetowe zbiórki. Często nawet milionowe kwoty udaje się zebrać w mgnieniu oka.
Wygląda na to, że są ludzie, których kręgosłup moralny pozwala na żerowanie na empatii i wrażliwości na ludzką krzywdę. We wtorek 23 kwietnia Grzegorz P. i jego żona Justyna zostali zatrzymani pod zarzutem oszustwa przez strzelińską policję. Małżeństwo zbierało przez lata pieniądze na leczenie mężczyzny, który miał być chory na glejaka mózgu. Okazuje się, że wszystko było najprawdopodobniej dobrze zorganizowaną maskaradą.
W związku z prowadzonym postępowaniem w sprawie fałszywej zbiórki pieniędzy na terenie gminy Strzelin, na rzecz Grzegorza P. Komenda Powiatowa Policji w Strzelinie zwraca się z prośbą o zaprzestanie dokonywania wpłat na rzecz w/w mężczyzny - najprawdopodobniej jest to oszustwo - informuje asp. szt. Piotr Sołtysiak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zbiórka na leczenie okazała się oszustwem?
Według informacji, do których dotarli dziennikarze słoworegionu.pl, Grzegorz P. nigdy nie był pacjentem Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Krakowie.
Zbiórka na stronie pomagam.pl nie jest już dostępna. Na forum "Grzegorzowi pomagamy — licytacje wygrywamy" rozpoczęła się gorąca dyskusja.
Zobacz również: Firma oferowała wykańczanie mieszkań, po czym ogłosiła upadłość. Ponad 100 osób poszkodowanych
Do sprawy odniosła się też Górnośląska Fundacja Onkologiczna. Małżeństwo powoływało się na organizację, zbierając pieniądze.
Z przykrością informujemy, że osoba o imieniu Grzegorz P. używa bezprawnie danych naszej organizacji, podając nasz numer KRS w celach zbiórkowych. Oświadczamy, że Pan Grzegorz P. nie jest podopiecznym naszej Fundacji, a cel, na który zbiera, nie jest nam znany. (...)Prosimy o zachowanie ostrożności i nieprzekazywanie środków na niezweryfikowane zbiórki - podaje w swoim oświadczeniu Fundacja.
Oskarżona o oszustwo żona Grzegorza P. odpowiada
Justyna P. odniosła się do zarzutów w mediach społecznościowych. Zaręcza, że ona i jej mąż są niewinni.
Czytaj także: Fałszywy gazownik grasował na terenie Wrocławia
Strasznie nas to dotknęło, (...)że jesteśmy oszustami, że to nasz sposób na życie. Chyba mielibyśmy lepsze warunki bytowe, gdybyśmy mieli do wydania na swoje potrzeby ponad 100 tys. złotych co roku. Tak nam się świetnie powodzi, że nasza 6-letnia córka jeszcze miesiąc temu spała w małym, drewnianym niemowlęcym łóżeczku. (...) Osobom, które tak o nas mówią i piszą, nie życzę, by znaleźli się w takiej sytuacji jak my — napisała Justyna P.
Sprawa z całą pewnością będzie miała swój ciąg dalszy. Będziemy informować na bieżąco.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.