Krym jest niezwykle ważnym miejsce z punktu widzenia strategii jeśli chodzi o Morze Czarne. To tzw. miękkie podbrzusze, które Rosja postanowiła sobie zabezpieczyć w niezgodny z prawem sposób. Półwysep krymski został anektowany w 2014 roku w wyniku zbrojnego zajęcia, a następnie przeprowadzenia fałszywego referendum.
Od tamtej pory Kreml uważa, iż Krym należy do państwa rosyjskiego. To obecnie ważna baza dla wojsk Putina. Ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski deklaruje jednak, że jego żołnierze chcą odzyskać wszystkie zagrabione przez Putina ziemie - włącznie z Krymem.
Czytaj również: Krążą teorie wokół zamachu na Trumpa. Ekspert nie ma wątpliwości
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojna w Ukrainie. Przełom w walce o Krym
Eksperci są raczej sceptyczni co do możliwości odzyskania przez Kijów kontroli nad utraconym półwyspem. Ukraina nie ma wystarczających sił w tym momencie wojny, by odbić Krym. Armia jest zaangażowana na linii frontu liczącej tysiąc kilometrów. Cały czas to Rosja ma inicjatywę - taki stan rzeczy utrzymuje się od kilku miesięcy.
"The New York Times" opublikował jednak artykuł, w którym wskazano, iż przed Ukrainą otwierają się nowe możliwości walki o półwysep. Otóż Kijów dzięki wsparciu USA w zakresie dostaw rakiet może uderzać w każdy zakątek Krymu. - To nowy impuls strategiczny, ponieważ Kijów stara się podnieść koszty rosyjskich sił okupacyjnych, które od dawna wykorzystują półwysep jako bazę operacyjną - pisze "NYT".
Nic nie wskazuje na to, by zmieniło to rażąco sytuację na froncie. Jednak możliwość ostrzału rakietami ATACMS będzie tworzyła Rosjanom dylematy strategiczne na temat rozmieszczania obrony powietrznej, by ochronić infrastrukturę wojskową i krytyczną. Ukraiński prezydent liczy jednak, że nie tylko Krym, ale również właściwe terytorium Rosji będzie mogło być celem ataków z pomocą amerykańskich rakiet. To bardzo mocno utrudni Rosjanom organizowanie logistyki dla wojsk dla linii frontu.
Ukraińskie wojsko po uzyskaniu rakiet ATACMS miało zniszczyć na Krymie 15 rosyjskich systemów obrony powietrznej dalekiego zasięgu. Uszkodzono również instalacje radarowe, elektronicznego sprzętu bojowego, szlaków logistycznych i lotnisk. Rosjanie tak bardzo się wściekli, że pogrozili Amerykanom palcem.
Miało to skłonić do wprowadzenia w amerykańskich bazach w Europie podwyższonego stanu gotowości na wypadek rosyjskiego sabotażu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.