Po wypadku na Trasie Łazienkowskiej, oprócz kierowcy Łukasza Ż., udało się zatrzymać jeszcze dwóch innych mężczyzn.
Czytaj więcej: Diabelski plan Łukasza Ż. Znajomy: "Kobiety miał za nic"
Mówimy o dwóch mężczyznach, którzy bezpośrednio przed zdarzeniem przebywali w towarzystwie podejrzanego Łukasza Ż., i pozostałych podejrzanych bezpośrednio ujętych po zdarzeniu, w jednym z lokali gastronomicznych na terenie Warszawy, gdzie wspólnie spożywali alkohol. Następnie przemieszczali się w kierunku Pragi samochodami dwóch różnych marek - cytuje Wirtualna Polska rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie Szymona Bannę.
Pierwszym z mężczyzn ma być Kamil K., który zatrzymany został w czwartek. Usłyszał zarzuty nieudzielenia pomocy osobom poszkodowanym w wypadku, jak również pomocnictwa w ukrywania się podejrzanego. Prokurator przekazał, że prowadzi wypożyczalnię aut i był posiadaczem dwóch aut, którymi przed wypadkiem jechali znajomi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokurator przekazał również, Kamil K., jadąc za Łukaszem Ż., nie zatrzymał się w miejscu wypadku, a zabrał podejrzanego do auta marki cupra i odjechał.
Następnie mężczyźni udali się w na ulicę Romaszewskiego w Warszawie, gdzie planowali dalszą ucieczkę podejrzanego Ż. Trwało to kilka godzin i odbywało się w mieszkaniu innego podejrzanego - cytuje WP śledczych.
Drugi mężczyzna to Aleksander G., również przebywający w tamtym czasie z resztą znajomych - on również odjechał z dwoma mężczyznami na ulicę Romaszewskiego. To z tego mieszkania na Bielanach były wysyłane wiadomości do członków rodziny na temat wypadku.
Jak podkreśla prokuratura, w sprawie jest sześciu podejrzanych. Pięciu znajduje się w tymczasowym areszcie, a w stosunku do szóstej osoby trwa procedowanie wniosku o areszt. To prawdopodobnie nie są ostatnie zatrzymania.
Teraz śledczy będą sprawdzać, czy zatrzymani ścigali się na trasie. Ponadto dysponują nagraniami z klubu, na których widać, kto ile wypił alkoholu. Służby będą ustalać również dokładną prędkość, z jaką poruszał się podejrzany.
Łukasz Ż., został zatrzymany w niemieckiej w Lubece, w szpitalu. Był ranny, a obrażenia mogły wskazywać, że brał udział w wypadku samochodowym. Procedura sprowadzenia podejrzanego do Polski może trwać kilka tygodni. W wypadku w Warszawie zginął ojciec rodziny, a matka i dwójka dzieci trafiła do szpitala. Ranna została też pasażerka arteona, którą znajomi mieli zostawić bez pomocy.