Do kradzieży doszło 25 października w pobliżu rzeki Little Wanganui, na północno-zachodnim wybrzeżu nowozelandzkiej Wyspy Południowej. Sprawę opisał magazyn "Stuff". Złodzieje mieli skłamać w rozmowie z mieszkańcami, że mają pozwolenie na zabranie skamienieliny wieloryba.
Kiedy miejscowi zobaczyli grupę w akcji, szybko nabrali podejrzeń. Nie zdążyli jednak na czas zaalarmować odpowiednich służb. Dwóch mężczyzn i kobieta załadowali szczątki sprzed 23 mln lat na łódkę i odpłynęli w nieznanym kierunku.
Skamieniałość sprzed 23 mln skradziona w Nowej Zelandii. "Zadarli z niewłaściwymi ludźmi"
Szczątki należały najprawdopodobniej do wieloryba fiszbinowego, żyjącego w okresie późnego oligocenu lub wczesnego miocenu. Cała sytuacja rozwścieczyła okolicznych mieszkańców. Lokalna społeczność chętnie odwiedzała bowiem miejsce ze skamienieliną.
Jakby kopnęli gniazdo szerszeni. Ukradli je niewłaściwym ludziom – podkreśla w rozmowie ze "Stuff" jeden z miejscowych, Peter Lei.
Eksperci oceniają jednak, że niekoniecznie jest to czyn godny potępienia. – Choć tego typu działania wymagają specjalnego pozwolenia oraz odpowiedniego przygotowania, usunięcie prehistorycznych szczątków z erodujących platform przybrzeżnych może być jedynym sposobem ich zachowania – zwraca uwagę w rozmowie Kerry Walton z nowozelandzkiego Uniwersytetu Otago.
Tego typu działania to na pewno cios dla paleontologów. Nie da się bowiem zbadać już tej próbki. Dopóki nie wiemy, co jeszcze mogło znajdować się skale, nie da się do końca ocenić skali problemu. Mogły tam być jeszcze inne szczątki i wtedy byłaby to duża strata. Użyli pił do skały, najprawdopodobniej wycinając to, co było widoczne na powierzchni. Mogli przeciąć skamienielinę w którymś miejscu. Nie sporządzono także odpowiedniej dokumentacji, nie wiadomo jak był umiejscowiony obiekt, jaka była orientacja szczątków. To bardzo ważne dla paleontologów – podkreśla w rozmowie z "Newsweekiem" z kolei dr Justin Adams, profesor morfologii i paleontologii na Uniwersytecie Monash w Australii.
Czytaj także: Znaleźli ją na środku pustyni. Ma średnicę ponad 1,2 km
Kradzież skamieniałości w Nowej Zelandii. Istnieje czarny rynek obrotu nimi
Okazuje się, że kradzieże skamienielin to powszechny problem dla paleontologów i archeologów. W maju tego roku z Parku Narodowego Capitol Reef w amerykańskim stanie Utah skradziono skamieniałości liczące 250 mln lat. Według Adamsa, dzieje się tak ze względu na to, że kolekcjonerzy są w stanie zapłacić za takie szczątki gigantyczne pieniądze.
W najgorszym wypadku te szczątki całkowicie znikną, trafią do jakiegoś prywatnego kolekcjonera. Nawet jeżeli były ważne dla zrozumienia procesów ewolucyjnych, to są stracone dla naukowców. Pozytywny scenariusz zakłada, że zostaną ofiarowane za jakiś czas do muzeum. Jednak tak czy siak, badacze utracili już cenne dane kontekstowe – zaznacza dr Justin Adams.
Czytaj także: Sensacja w Syrii. Przepędzili ISIS i odkryli to
Obejrzyj także: Skamielina sprzed 80 mln lat. Zaskakujące odkrycie po powodzi w Nowej Zelandii