Nie mają możliwości, by zasiąść przy stole z rodzinami. Ich posiłek będzie prosty i szybki, a pogoda i wróg będą dawać się we znaki. Setki tysięcy ukraińskich żołnierzy spędzi święta Bożego Narodzenia w okopach i na linii frontu. Będą walczyć o życie, będą bronić swojego kraju i wolności, którą chce im zabrać Rosja Władimira Putina.
Na wigilijną kolację nie dostaną karpia, barszczu czy pierogów, choć może ktoś zdoła takie smakołyki przemycić wraz z żołnierskimi racjami. Choinka? Niektórzy zrobią ją z tego, co akurat będzie pod ręką. Będą życzenia, będzie wspólna zaduma, a potem może i coś mocniejszego. Będzie też strach i poczucie gotowości, gdy znów nadejdzie wróg.
Tak wyglądać będą święta Bożego Narodzenia wśród dzielnych obrońców Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraina w tym roku po raz pierwszy będzie obchodzić święta Bożego Narodzenia pod koniec grudnia - tak samo, jak kraje zachodnie - a nie na początku stycznia, jak ma to miejsce w Rosji. I znów nie będą to do końca bezpieczne i szczęśliwe święta, o czym przypomniał Anton Heraszczenko, doradca ministra spraw wewnętrznych w Kijowie.
Jak napisał, święta w okopach spędzą setki tysięcy obrońców Ukrainy.
Nie mają innego wyjścia, bo Rosjanie nacierają i nie zamierzają Ukraińcom odpuszczać nawet na krok. Władimir Putin nadal jest przekonany, że Ukrainę podbije i że spełni swój cel. Wojna trwa już niemal dwa lata, choć Rosja zakładała inwazję trwającą trzy dni. I jeśli nie wydarzy się przełom, potrwa też przez cały 2024 rok.
Walki prowadzone są również w święta, w tym przypadku nie ma mowy o wyjątkach.
Generał Riho Terras, były dowódca Estońskich Sił Obronnych, który obecnie pełni funkcję europarlamentarzysty, ostrzegł w sobotnim wywiadzie na antenie telewizji ERR, że Rosja może planować bożonarodzeniową ofensywę w Ukrainie. By zaskoczyć w ten sposób sposobiących się do świętowania żołnierzy z Kijowa. Dla Moskwy data nie ma znaczenia.
A przecież świąteczne zawieszenia broni obserwowano choćby podczas I czy II wojny światowej.
Ale nie tym razem. W Ukrainie jest zima, rozmarzające błoto tworzy pułapki na sprzęt oraz ludzi, jest zimno i obu stronom dokuczają warunki. Śnieżyce, deszcze, huraganowy wiatr i fatalne warunki to dla żołnierzy codzienność. Do tego na niektórych odcinkach frontu, wojska zmagają się z bardzo uciążliwym problemem - plagą szczurów i myszy.
Gdzie tu miejsce na świętowanie? Cóż, na to przyjdzie czas po porażce Moskwy i zakończeniu wojny na dobre. Inaczej żadnych świąt w Ukrainie już nie będzie.