Mobilizacja wojskowa na Ukrainie dotyczy mężczyzn między 18 a 60 rokiem życia i wynika z ustawy o stanie wojennym, którą prezydent Ukrainy podpisał w sierpniu, a która obowiązywać ma do 15 listopada br.
Mężczyźni, którzy świadomie unikają rejestracji będą poszukiwani, a ministerstwo Obrony Ukrainy zapowiada takie regulacje prawne, które uniemożliwią im ucieczkę.
Dodatkowo wiceminister Ukrainy przestrzegła, że ukraiński MON może identyfikować obywateli objętych mobilizacją nawet wówczas gdy ci nie figurują w wosjkowym rejestrze elektronicznym. "Są też inne rejestry, w których możemy takiego obywatela znaleźć" - podkreśliła Kałmykowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszystko po to, by zapewnić płynną rotację wojska.
Najlepiej, żeby obywatel samodzielnie przyjechał do komisji wojskowej w celu rejestracji. Każdy sam może znaleźć jednostkę, w której chce służyć i dołączyć do wojska. Każdy z nas będzie musiał bronić Ukrainy - dodała Kałmykowa.
Sprawę komentowali też ochotnicy biorący czynny udział w wojnie. Jednym z nich był żołnierz o pseudonimie "Major", który mówił wprost:
Dlaczego ktoś myśli, że może siedzieć bezczynnie, podczas gdy my walczymy? Dlaczego ktoś miałby mieć nadzieję, że ujdzie mu to na sucho? Każdy musi walczyć – to sprawiedliwe.
Ale nie każdy zgadza się z pomysłami wysuwanymi przez ministerstwo. Wśród Ukraińców pojawiają się głosy, że aby zostać żołnierzem trzeba tego chcieć.
Nie każdy powinien być w wojsku. Żołnierz musi tego chcieć. Mieć motywację. Nie może się bać. Łatwo wtedy o błąd. Niektórzy muszą też pracować w innych branżach, płacić podatki i pomagać państwu finansowo w czasie wojny. Jeśli ktoś nie chce walczyć, niech pomaga nam finansowo - podkreślał w jednym z wywiadów ukraiński poeta Pawło Wyszebaba