Aleksandr Juszczenko pochodzi z ukraińskiej rodziny wojskowej. Jest kaskaderem i jak sam mówi "nie boi się śmierci". Choć urodził się w czeskiej Pradze, to dzieciństwo spędził na terenach obecnego Tadżykistanu, gdzie mieściła się jednostka wojskowa jego ojca, Walerija.
Po rozpadzie ZSRR rodzice się rozwiedli: ojciec wrócił do Ukrainy, natomiast on został z matką. Wkrótce musieli uciekać z pogrążonego w wojnie domowej Tadżykistanu, do Federacji Rosyjskiej - tam przez lata ich szykanowano i gnębiono, nie pozwalając godnie żyć, ani nigdzie wyjechać.
Teraz Aleksandrowi zależy by dostać się na Ukrainę ze względu na stan zdrowia taty, oraz fakt, iż rosyjska władza od lat traktuje jego i jego matkę jak podludzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy rodzina przedostała się do Federacji Rosyjskiej, wbrew ich woli wysłano ich do obozu przeznaczonego "dla więźniów" w dalekim Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym. Po tym gdy matka złożyła pozew przeciwko Federacji Rosyjskiej do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, zaczęły się represje.
Aleksandra regularnie bito, natomiast matce zabraniano pracować. Dopiero w 2011 roku po czwartej apelacji nadano im tymczasowe zaświadczenia potwierdzające tożsamość, dzięki którym mogli się udać do Moskwy.
Niestety, nie był to koniec problemów. Rodzina nie mogła liczyć na otrzymanie dokumentów potwierdzających status uchodźców. Konsekwentnie odsyłano ich od drzwi do drzwi. Przełom nastąpił w momencie gdy ojciec mężczyzny, Walerij odnalazł rodzinę i zaoferował pomoc.
W momencie kiedy Aleksandr był już bliski uzyskania ukraińskiego paszportu, wybuchła wojna. Choć łotewskie MSZ pozwoliło rodzinie przyjechać na podstawie tymczasowego dokumentu tożsamości, tak mężczyzna zwraca uwagę iż Rosjanie nie wypuszczą, go z kraju bez rosyjskiego paszportu:
Rosyjska Służba Migracyjna trzyma nas w tym kraju jak niewolników. W zasadzie zmusza nas do uzyskania obywatelstwa. W tej chwili zamieszkałem w mieszkaniu w Moskwie, ale jestem tu czymś niższym niż człowiek. Nie wiem, co robić dalej, bo nie mam pieniędzy ani dokumentów – mówi dziś Aleksandr.
Jak ma się wydostać z matni, w której się znalazł? Tego dziś nie wie nikt.