Słowacja spodziewa się tzw. stuletniej wody, czyli sytuacji, która zdarza się raz na sto lat, na swoim odcinku granicznej rzeki Morawy. Pierwsza fala intensywnych opadów uderzyła już w zachodnią część kraju, gdzie do poniedziałku obowiązuje najwyższy poziom ostrzeżenia przed deszczem i powodzią. W ciągu 24 godzin spadło kilkadziesiąt litrów wody na metr kwadratowy, a w miejscowości Pernek w pobliżu Bratysławy ponad 100 litrów.
Minister środowiska Tomasz Taraba poinformował po posiedzeniu centralnej komisji przeciwpowodziowej w piątek, że władze przygotowują się do możliwości kontrolowanego uwolnienia wody z rzeki poza obszarem zamieszkanym - donosi PAP.
Słowaccy meteorolodzy przewidują dla czterech powiatów graniczących z Czechami i Austrią podniesienie maksymalnych opadów spodziewanych przez około cztery dni do 230 litrów na metr kwadratowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największe zagrożenie występuje w miejscowości Moravsky Svaty Jan, graniczącej z Austrią, gdzie poziom rzeki Morawy wzrósł w piątek z 80 cm do 2,7 m. Wojsko wzmacnia wały na czterokilometrowym odcinku rzeki w pobliżu miejscowości Kopczany na granicy z Czechami.
Czytaj więcej: W Toruniu padła wielka wygrana w Lotto. Ponad 7 milionów zł
Minister Taraba uspokaja, że rozwój sytuacji na Dunaju, który przepływa przez Bratysławę i do którego wpada Morawa, nie powinien stanowić zagrożenia.
Siły strażaków i policjantów, działających bezpośrednio przy zagrożeniu powodziowym, zostały wzmocnione przez cztery śmigłowce. Helikoptery są przygotowane do ewentualnej ewakuacji ludności z terenów, które podczas powodzi mogą stać się niedostępne dla konwencjonalnego sprzętu.
Warto nadmienić, że niemal w całej Europie występują ulewne deszcze. Wszystko za sprawą niżu genueńskiego. Zagrożone są Czechy, Łotwa, Estonia, Węgry, Słowenia, czy Polska.