Uniwersytet Zielonogórski staje się uczelnią jeszcze bardziej przyjazną studentom LGBT+. Zarządzenie rektora działa już od kilku dni i wprowadza nową procedurę. W jej ramach będzie można zmienić sobie imię na właściwe, a nie to, które wpisano w chwili narodzin w dokumentach.
To koniec upokorzeń dla osób, które nie mogły być sobą - komentują w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" studenci.
Jak informuje "GW", wnioski można już składać, a najlepiej zrobić to przed rozpoczęciem roku akademickiego. Minimalizuje to prawdopodobieństwo, że wykładowca zwróci się do studenta niewłaściwym imieniem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wystarczyła dobra wola dobrych ludzi"
- Wniosek dotyczy prośby o umieszczenie preferowanej formy kontaktu w systemie obiegu dokumentacji wewnętrznej Uniwersytetu Zielonogórskiego - wyjaśnia "Wyborczej" prof. Magdalena Stęciąg, dyrektorka Instytutu Filologii Polskiej, pełnomocniczka rektora ds. równego traktowania.
Wystarczyła dobra wola dobrych ludzi. Nasi informatycy stworzyli system nakładek, który pozwala wykładowcy odczytać prawdziwe imię studenta – dodaje.
Z inicjatywą o poszanowanie praw osób niebinarnych wyszli studenci uczelni, wysyłając do rektora stosowną petycję.
- Często jest tak, że nowi wykładowcy wyświetlają listę grupy na rzutniku i wtedy wszyscy widzą moje "deadname". To nie jest przyjemne, a przed każdym nowym semestrem muszę pisać e-maile do wykładowców, czy zgadzają się używać imienia, o które proszę - tłumaczył "Wyborczej" Dorian, student trzeciego roku filologii polskiej.
Osoby transpłciowe mierzą się z wieloma problemami
Kacper Kubiak z zielonogórskiego Instytutu Równości podkreślił, jak dużą rolę odgrywa poszanowanie praw osób niebinarnych oraz wsparcie społeczne, a także to na poziomie systemowym. Jak przyznał, problemy, z którymi mierzą się osoby będące w trakcie zmiany tożsamości płciowej, są naprawdę ogromne.
Znam osoby, które panicznie boją się jeździć autobusem, pociągiem. Boją się kontroli dokumentów, że ktoś zakwestionuje ich tożsamość, ośmieszy, albo wezwie policję. Są też osoby, które dokładnie z takich samych powodów nie zdecydowały się na studia. Siedzą w domach. Dlatego tak ważne jest, by uwzględnić ich prawa na uczelniach - powiedział Kacper Kubiak w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.