Do tej pory najwyższe upały odnotowano w dniach 26-28 czerwca. Jak uważa Christopher Harley, profesor na wydziale zoologii na Uniwersytecie Kolumbii Brytyjskiej, właśnie ekstremalne temperatury stoją za masowym wymieraniem morskich zwierząt. W niektórych częściach stanu sięgały one nawet 49,5 stopni Celsjusza.
Przeczytaj także: Eksperci alarmują. Padł kolejny rekord temperatury na Antarktydzie
Kanada – ekstremalna pogoda. Przez upał zwierzęta gotują się żywcem
Christopher Harley podkreśla, że temperatura panująca na plażach jest jeszcze wyższa, niż ta odnotowywana na terenach ludzkich siedzib. Dodatkowo odpływ odbywa się w trakcie najgorętszej części dnia, co również przyczynia się do śmierci miliardów żyjątek, m.in. małży czy rozgwiazd.
Przeczytaj także: Niecodzienne zjawisko na Alasce. Naukowcy już wiedzą
Wyrzucone na brzeg martwe żyjątka zaczynają gnić, przez co na plażach unosi się nieprzyjemny zapach. Proces umierania się zwierząt przypomina ten, który zachodzi w przypadku dzieci zamkniętych w samochodzie w upalny dzień. Brian Helmuth, profesor biologii morskiej z Uniwersytetu w Northeastern, podkreśla, że obecność martwych zwierząt należy traktować jako rodzaj "wczesnego ostrzegania" o stanie wód.
Przeczytaj także: Zwierzęta nie dostaną wody. Kontrowersyjna decyzja spółdzielni
Brian Helmuth obawia się, że śmierć małych morskich żyjątek to dopiero początek masowego wymierania. Tłumaczy, że omułki mogą wywołać tzw. efekt kaskadowy, który rozszerzy się na inne gatunki. Ma również wątpliwości, czy zdążą się one zregenerować na tyle szybko, by uratować ekosystem.
Martwi mnie, że jeśli zaczniemy w taki sposób odczuwać fale upałów co 5 albo 10 lat, zamiast co tysiąc, ekosystem otrzyma na tyle silny cios, że nie zdąży kiedykolwiek dojść do siebie – wyjaśnia Brian Helmuth (CNN).