Historię Miśka i Dżekiego opisała Łucja Lenartowicz, aktywistka na rzecz zwierząt z Łochowa. Kobieta od lat zajmuje się miejscowymi psami i jest wolontariuszką w schronisku.
Niestety wolontariusze nie są w stanie przyjąć do domu wszystkich zwierząt. Takim przypadkiem byli właśnie Misiek i Dżeki, którzy od lat mieszkali koło Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów pod Łochowem.
Psy po przejściach nie były na tyle ufne, by z kimś zamieszkać, jednak mimo wszystko zdobyły sympatię mieszkańców. Postawiono im w tym miejscu budy, a chętni z Panią Łucją na czele sprawowali opiekę nad zwierzętami. Codziennie miały zapewnione pełne miski i w razie potrzeby odpowiednią opiekę weterynaryjną. Jednak budy razem z psami w końcu zniknęły.
Decyzją Dyrektora Zakładu Gospodarki Komunalnej w Łochowie zostały zniszczone budy, które od 4 lat były schronieniem dwóch bezdomnych psów. To co się dzisiaj stało przekreśla kilka lat mojego i tak zmarnowanego życia. Misiek i Dżeki od kilku lat wiedli spokojne życie na terenie PSZOK-u pod Łochowem. Każdy je znał. Nikt się nie bał - pisze na swoim profilu wolontariuszka.
Kobieta zwróciła również uwagę na inny problem. Zauważyła, że schronisko nie może liczyć na wsparcie gminy w kwestii zadbania o warunki psów w schronisku. Internauci szybko zareagowali.
Mam nadzieję, że Pan bezduszny z gminy zrehabilituje się i postawi NOWE BUDY - napisała jedna z użytkowniczek.
Człowiek bez serca - skomentował jeden z mieszkańców Łochowa.
Wystarczyłby jeden telefon - "Proszę zabrać te psy". Zabrałabym (...). No cóż,czas najwyższy aby Gmina Łochów wzięła sobie do serca Art.11 Ustawy o Ochronie Zwierząt,mówiący o tym,że wyłapywanie i opieka nad bezdomnymi psami należy do zadań własnych gminy - podsumowuje wolontariuszka.