Do nietypowej sytuacji doszło w sobotę 1 maja. Ponieważ mały Dorian jest bardzo ciekawym świata dzieckiem, chłopczyk postanowił zajrzeć, a potem wejść do beczki w domu dziadków. Jednak nawet dorośli nie byli go w stanie stamtąd wyciągnąć.
Dziecko weszło do beczki. Żeby je wyciągnąć, konieczna była interwencja lekarska
Jak przyznała Kelly Strubing, to nie był pierwszy raz, gdy jej syn bawił się beczką w domu dziadków. Jednak nigdy wcześniej w konsekwencji nie doszło do tak poważnej sytuacji, że potrzebna była interwencja lekarska.
Dorian uwielbia bawić się beczką, turlać ją, chować w niej zabawki, a nawet próbował się po niej wspinać – relacjonowała Kelly Strubing w rozmowie z The Post.
Przeczytaj także: Dziecko ze wściekłym wyrazem twarzy. "Już stało się memem"
Ponieważ rodzice nie byli w stanie pomóc Dorianowi, postanowili pojechać z chłopcem do szpitala. Żeby trochę uspokoić 2-latka, wręczyli mu pluszowego misia. W wyciągnięcie dziecka ostatecznie zaangażowali się nie tylko lekarze, lecz również strażacy.
Przeczytaj także: Jarocin. Szpital pokazał dziecko. Rodzice są oburzeni
Żeby wyjąć 2-latka z beczki i jednocześnie nie zrobić mu krzywdy, konieczne było wcześniejsze prześwietlenie rentgenowskie. Pozwoliło ono określić, gdzie dokładnie znajdują się kończyny malucha. Następnie strażacy przystąpili do cięcia drewna przy pomocy piły mechanicznej oraz śrubokrętu. Tak powstał otwór na tyle szeroki, by Dorian mógł opuścić "pułapkę".
Mimo że sytuacja była poważna, mały Dorian zdołał zachować zadziwiający dla dorosłych spokój. 2-latek nie odniósł żadnych obrażeń. Beczkę, na której personel medyczny i strażacy pozostawili życzenia dla chłopca, rodzina zdecydowała się zachować na pamiątkę.
Przez cały czas był zadziwiająco spokojny. (...) Na początku byliśmy naprawdę zdenerwowani, ale cieszymy się, że wszystko skończyło się dobrze i teraz możemy się z tego śmiać – podsumowała sytuację Kelly Strubing (The Post).
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.