Jewgenij Prigożyn, nazwany "kucharzem Putina" stoi na czele grupy Wagnera zbudowanej z najemników, która od lat jest używana przez rosyjską armię i władzę do wykonywania operacji militarnych nie tylko w Ukrainie, ale także do wzmacniania wpływów Rosji w Afryce i na Bliskim Wschodzie.
W nocy z piątku na sobotę (z 23 na 24 czerwca) Prigożyn ogłosił, że jego bojownicy wkraczają do Rostowa nad Donem. Wcześniej przywódca najemników oświadczył, że oddziały regularnej rosyjskiej armii zaatakowały obóz wagnerowców, co skutkowało licznymi ofiarami śmiertelnymi. Oznajmił, że zamierza "przywrócić sprawiedliwość" w siłach zbrojnych i wezwał, by nie okazywać mu sprzeciwu.
Pochód zatrzymał się około 200 km przed rosyjską stolicą. Prigożyn powiedział, że jego najemnicy wracają do "obozów polowych", gdyż szef grupy Wagnera doszedł do porozumienia... z Aleksandrem Łukaszenką, prezydentem Białorusi, który pełnił rolę mediatora.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezydent Rosji Władimir Putin zapowiedział, że wagnerowcy będą mogli podpisać kontrakt z Ministerstwem Obrony Federacji Rosyjskiej, zrezygnować lub "jechać na Białoruś".
Według najnowszych informacji, mimo iż lider wagnerowców ukrywa się na Białorusi, to oddziały grupy Wagnera nadal znajdują się na terytorium Ukrainy. Nie biorą jednak udziału w walce, tylko przebywają w obozach polowych.
Los prywatnych grup wojskowych jest teraz wielką niewiadomą. Rosyjskie Ministerstwo Obrony wydało rozkaz, by wszyscy najemnicy do 1 lipca podpisali kontrakty bezpośrednio z nimi, legalizując ich w ten sposób, ale i odbierając władzę nad prywatnymi armiami dotychczasowym właścicielom.
USA nie zmieniają strategii
Według sekretarza prasowego Pentagonu - Patricka Rydera, Stany Zjednoczone nie wprowadziły żadnych zmian w rozmieszczeniu wojsk amerykańskich z powodu wydarzeń w Rosji.
Nie widzieliśmy niczego, co z naszego punktu widzenia wymagałoby od nas jakichkolwiek wymuszonych dostosowań - podkreślił.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.