W Waszyngtonie doszło do próby obalenia pomnika Andrew Jacksona, siódmego prezydenta USA, rządzącego w latach 30 XIX wieku. Protestujący przedarli się przez otaczający go od kilku tygodni płot ochronny. Piedestał został pokryty graffiti, w tym napisami "morderca".
Zgromadzeni wokół pomnika na placu Lafayette'a, nieopodal Białego Domu, zdążyli już wspiąć się na postument i przewiązać sznury wokół jego głowy oraz konia, na którym uwieczniony jest Jackson. Jednak zanim zrzucono statuę, na miejscu pojawiła się policja.
Czytaj także:
Obalenie pomnika w Waszyngtonie i zamieszki
W wyniku jej interwencji doszło do zamieszek. Użyto pałek i gazu łzawiącego. Większość z protestujących na placu i w okolicach zachowywała się pokojowo, jednak niektórzy, najbardziej chętni do zniszczenia pomnika, próbowali bronić się przed wyparciem przez policjantów. Walki zakończyły się późno w nocy.
Andrew Jackson jest jednym z bardziej kontrowersyjnych prezydentów USA. Prowadził on mocno populistyczną politykę, porównywaną nieraz do Donalda Trumpa. Zapoczątkował też bardzo agresywną i bezlitosną kampanie pozbawiania Indian ich ziem, niezależnie od wyroku sądów. Zmusiło to wiele plemion do emigracji na Zachód, która nazywana jest "szlakiem łez".
Donald Trump napisał na Twitterze, że z powodu tego "haniebnego aktu wandalizmu", zatrzymanych zostało wiele osób. Miał on dotyczyć nie tylko pomnika, ale całego otoczenia placu Lafayette oraz stojącego nieopodal kościoła Św. Jana. Przypomniał też, że za takie zachowania może grozić aż 10 lat więzienia.
Zobacz także: Zburzyli pomnik Kolumba. Odkrywca Ameryki symbolem rasizmu
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.