Dżuma jest przenoszona przez pchły. Po tym jak zarażone zwierzę umrze, przeskakują one na ludzi i tak dochodzi do zachorowania. Przypadki "czarnej śmierci" zostały wcześniej potwierdzone w Chinach oraz Mongolii.
Przeczytaj także: Zgroza w Chinach. Wykryli nie tylko dżumę. Rząd chciał to ukryć?
Dżuma w Stanach Zjednoczonych
Jak podaje CNN, zarażona wiewiórka została znaleziona w miasteczku Morrison w hrabstwie Jefferson. Obecność dżumy dymienicznej w organizmie zwierzęcia potwierdzono w sobotę 11 listopada.
Przedstawiciele Departamentu Zdrowia Publicznego apelują do mieszkańców o zachowanie środków ostrożności. Jak ujawnili, był to pierwszy w 2020 roku zarejestrowany przypadek wystąpienia dżumy.
Na temat ostatnich przypadków dżumy zabrała głos Margaret Harris. Rzeczniczka Światowej Organizacji Zdrowia zapewniła, że nie należy obawiać się wybuchu nowej pandemii. Jak twierdzi, obecnie istnieje niskie prawdopodobieństwo, że ludzie mogą przenosić dżumę między sobą, a każdego roku na świecie dochodzi do maksymalnie dwóch tysięcy przypadków zachorowań.
Zaraza występuje rzadko, zwykle na wybranych obszarach geograficznych na całym świecie, gdzie nadal jest endemiczna. Dżuma dymieniczna stanowi najczęstszą postać, przenoszoną między zwierzętami i ludźmi poprzez ukąszenie zarażonych pcheł oraz bezpośredni kontakt z ciałami zarażonych małych zwierząt. Rzadko przenosi się między ludźmi – potwierdziła Margaret Harris w rozmowie z Al Jazeera.