W czasie spotkania z dziennikarzami w Waszyngtonie Donald Trump potwierdził krążące przed długi czas wieści o tym, że Amerykanie planują zmniejszyć o 9,5 tysiąca liczbę swoich żołnierzy stacjonujących w Niemczech.
O sprawie już 5 czerwca donosił "Wall Street Journal". Jednak dopiero w poniedziałek administracja prezydenta potwierdziła prawdziwość doniesień, według których obecność wojsk USA zostanie zredukowana z 34,5 tysiąca do 25 tysięcy.
Istnieją podejrzenia, że część z nich zostanie przeniesiona do innych krajów regionu m.in. Polski. O planach powstania u nas "Fort Trump" informowała agencja Reutersa. Odniósł się do tego premier Mateusz Morawiecki, który zaprosił wojska USA, twierdząc, że pozwoli to "wzmocnić wschodnią flankę NATO".
Czytaj także:
Wycofanie wojsk USA z Niemiec
Decyzja Trumpa spotkała się z krytyką zarówno Demokratów jak i niektórych Republikanów, którzy twierdzą, że zmniejszanie obecności wojsk kraju jest oddawaniem pola Rosji.
Kwestia tego, czy armia USA zostanie przeniesiona gdzieś indziej w Europie pozostaje otwarta, jednak faktem jest, że od początku swojej prezydentury Trump kontynuuje izolacjonistyczny kurs, zmniejszając obecność wojsk w wielu krajach świata (m.in. w Syrii) i deklarując odwrót od roli kraju jako "światowego szeryfa".
Waszą rolą nie jest uczestniczenie w niekończących się wojnach z dala od kraju. Ta epoka dobiegła końca - powiedział w sobotę w czasie uroczystości rozdania dyplomów w akademii wojskowej West Point.
Decyzje krytykują również niemieccy politycy. Twierdzą oni, że działanie Trumpa zagraża spójności całego NATO oraz stabilności w regionie i uważają decyzję za czysto polityczną. Większość wojsk amerykańskich stacjonuje w zachodniej części kraju - głównie w Palatynacie oraz Nadrenii.
Zobacz także: Fort Trump poza Polską? Włodzimierz Czarzasty: to bez znaczenia
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.