Na portalu internetowym Wykop w ostatnim czasie niezwykle popularne jest podsłuchiwanie rozmów dyspozytorów i załóg karetek. Użytkownicy platformy śledzą komunikaty, a następnie co ciekawsze publikują w sieci. Używają do tego aplikacji Zello.
Hitem sieci stało się zdarzenie z 3 listopada, o którym poinformował jeden z popularniejszych obecnie użytkowników platformy. Pomógł on wskrzesić karetkę, która stanęła na poboczu unieruchomiona z powodu awarii akumulatora. Przez to zespół nie był w stanie gotowości, gdyby trzeba było natychmiast wyruszyć na akcję.
W dobie pandemii koronawirusa, gdy wolnych karetek brakuje w całej Polsce, tego typu awaria może oznaczać nawet zagrożenie życia dla potencjalnego pacjenta, którego trzeba byłoby natychmiast przetransportować do szpitala. Dlatego też pomoc internauty jest czymś, co zasługuje na brawa.
Warszawa. W karetce padł akumulator. Internauta ruszył na pomoc
Jedna z warszawskich karetek doznała awarii. Padł akumulator. W sieci pojawiło się nagranie, gdzie słychać komunikat nadawany przez kierowcę.
Padła nam karetka. Prawdopodobnie to jest akumulator. Więc tak sobie siedzimy ubrani, no i byśmy jakiegoś wsparcia potrzebowali. Nie wiem, może by z kabli odpalić. Tylko jak mówię... jesteśmy przebrani już i skontaminowani - mówi kierowca do dyspozytora.
Któremu zespołowi padł akumulator? Objaw jest taki, że nie chce odpalić? - dopytuje dyspozytor.
Po prostu jakby się tak dusi, krztusi. Jakby mu brakowało mocy. Dodatkowo jest taki system w karetce, który się wyłączył, więc podejrzewamy, że to akumulator - odpowiada kierowca.
Po usłyszeniu tej informacji nieznajomy mężczyzna ruszył na pomoc załodze karetki
Do zespołu, który nas jedzie ratować z kablami. Jakiś postronny człowiek przyjechał do nas z kablami. Żyjemy, działamy! Więc dziękujemy za chęci, flaszeczkę wypijemy w waszym imieniu! - informuje z entuzjazmem kierowca karetki, co słychać na udostępnionym nagraniu, pochodzącym z aplikacji Zello.
Mężczyzna, który pomógł załodze karetki, skromnie skomentował potem całe wydarzenie. Zapytany o sytuację stwierdził krótko, że "nie ma się czym chwalić", bo "po prostu był w pobliżu".
Nie ma się czym chwalić, po prostu byłem w pobliżu i akurat miałem kable oraz narzędzia. Podziękowania należą się również dwóm osobom, które przyjechały z pomocą po mnie - pisze internauta, który pomógł zespołowi ratowników medycznych z warszawskiego szpitala.