Wulkan Mount Sinagung wybuchnąć miał ponad rok temu. Od tamtej pory mieszkańcy z niecierpliwością czekali na erupcję. Doszło do niej z zeszłym tygodniu. W ciągu kilku następnych dni wulkan wybuchł jeszcze raz.
Szczyt góry, który mierzy 2,460m niemal w całości pokrył się gigantyczną chmurą gęstego popiołu. Było to nie lada widowisko dla mieszkańców wyspy, jak i turystów, którzy wybierając się na Sumatrę, wiedzieli, że ich wycieczka może być zakłócona przez erupcję wulkanu.
Ostrzeżenie o wzmożonej aktywności wulkanu pojawiło się kilka dni wcześniej. Mieszkańcy i turyści zostali dokładnie poinstruowani, jak zachować się podczas erupcji. Przede wszystkim musieli trzymać się minimum 3km od krateru z którego wydobywała się gorąca lawa. Skutki poparzenia lawą zazwyczaj są śmiertelne, dlatego trzeba zachować szczególną ostrożność.
Erupcja wulkanu w Indonezji
Przy zachowaniu odpowiednich środków bezpieczeństwa, wybuch wulkanu może być ciekawym widowiskiem. Mimo wszystko, nie jest to "atrakcja" dla każdego. Mieszkańcy wyspy do erupcji Mount Sinagung są przyzwyczajeni, a na ostatnią czekali ponad rok. Turyści z kolei są informowani, że cel ich podróży może być niebezpieczny.
Trzeba pamiętać, że erupcji wulkanu towarzyszy ogromny hałas. Zaraz po huku, który może niejednego porządnie wystraszyć, pojawia się ogromna chmura pyłu. Pył ten osadza się w promieniu nawet kilkunastu kilometrów od samego wulkanu. Pomimo tego, że brud, jaki zostawia pył jest uciążliwy, może okazać się również przydatny. Pył wulkaniczny świetnie użyźnia glebę, na której rośnie potem kawa.