O sprawie poinformowała "Gazeta Pomorska". Okazuje się, że właściciele jednego z nowo otwartych zakładów pogrzebowych w Bydgoszczy wpadli na dość oryginalny pomysł, by zachęcić potencjalnych klientów do skorzystania z ich usług. Zakład wprowadził specjalne zniżki, które działają na zasadzie voucherów.
Po wykupieniu vouchera obsługa pogrzebu będzie kosztować 425 zł zamiast 850 w dzień powszedni, zaś w sobotę 525 zł zamiast 1050, czyli połowę oryginalnej kwoty. Kupon uprawnia do 50-procentowej zniżki na pochówek zarówno trumny, jak i urny. Modlitwa różańcowa w tym przypadku będzie darmowa.
Biorąc pod uwagę wysokie ceny pogrzebów, oferta wydaje się atrakcyjna. Problem w tym, że czas jej obowiązywania jest ograniczony. Vouchery można zakupić jedynie w ciągu najbliższego tygodnia i należy je wykorzystać do końca 2023 roku.
Nietypowa oferta w zakładzie pogrzebowym
Niektórzy mieszkańcy dopatrują się w tym rozwiązaniu absurdu. Ograniczony czas obowiązywania oferty oznacza bowiem, że klient kupujący bon musi zakładać, że w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy ktoś z jego najbliższego otoczenia umrze. Trzeba przyznać, że jest to dość upiorna i niepokojąca wizja.
Jak tę praktykę tłumaczy właścicielka bydgoskiego domu pogrzebowego? W rozmowie z "Gazetą Pomorską" Angelika Matuszewska wyjaśnia, że jako nowo otwarte przedsiębiorstwo zakład przystąpił do programu "Metropolia za 50 procent", który obejmuje właśnie wspomniane vouchery. Kobieta uspokaja przy tym, że nabywając taki kupon, nie trzeba podawać danych osoby, której ewentualnie może on dotyczyć.
Voucher można wykorzystać w rodzinie, wśród znajomych. Wystarczy przyjść do nas w podanym terminie z voucherem i dowodem wpłaty, a zostanie zrealizowany. Niestety, przepisy księgowe zobowiązują nas do podania końcowego terminu aktywności vouchera. Myślę, że nie jest to zbyt krótki okres - mówi Matuszewska.
Właścicielka zakładu ma świadomość, że nietypowa inicjatywa nie wszystkim się spodobała. Kobieta twierdzi jednak, że oferta może okazać się przydatna szczególnie w przypadku rodzin, w których ktoś bliski jest ciężko chory lub w podeszłym wieku. - Rodzina liczy się z faktem odejścia tych osób w niedługim czasie. Mogłaby skorzystać z tej oferty - podsumowuje Matuszewska. A wy co myślicie o takim pomyśle?