We wtorek po południu cały świat został postawiony na nogi po ogromnym wybuchu, do którego doszło w Bejrucie. Eksplozja była tak wielka, że szybko pojawiły się plotki, że to mógł być zamach bombowy. Wszystko jednak wskazuje na to, że przyczyna była zupełnie inna.
Saletra amonowa sprawcą podobnych tragedii
Ustalono już, że to nie była bomba, a skład saletry amonowej, która nazywana jest też azotanem amonu. Okazało się, że w jednym z magazynów przechowywano jej duże ilości. Widocznie nikt sobie nie zdawał sprawy, że to tykająca bomba.
Saletra amonowa jest wykorzystywana do produkcji materiałów wybuchowych. Musi być dobrze zabezpieczona, bo kontakt z ogniem może doprowadzić do tragedii. Przekonali się o tym Libańczycy, ale to nie pierwsza taka katastrofa w historii.
Pierwszym głośnym przypadkiem był wybuch w Oppau w 1921 roku. Wówczas w fabryce nawozów azotowych zginęło aż 561 osób. 26 lat później kolejny wybuch miał miejsce w Texas City i wówczas śmierć poniosło 570 osób.
W XXI wieku także dochodziło do eksplozji azotanu amonu. W 2004 roku w Korei Północnej zderzyły się pociągi przewożące saletrę amonową i paliwo. Wówczas były 154 ofiary śmiertelne. Ostatni przypadek to amerykańska fabryka nawozów sztucznych w miejscowości West. Na szczęście ofiar było znacznie mniej, bo zaledwie 15.
W tej chwili wiadomo, że w Bejrucie zginęło około 100 osób. Ze wstępnych ustaleń wynika, że podpalenie saletry amonowej mogło nastąpić podczas prac spawalniczych. Śledztwo jednak cały czas trwa.
Czytaj także: