Środa, 13 listopada, około godziny 18:00. Na drodze krajowej nr 735 w Jedlińsku (pow. radomski) pojawia się karetka na sygnale. W dwuosobowej załodze jechał Piotr Miernecki. To doświadczony 34-letnie ratownik z Kielc.
W tym samym czasie od strony Warszawy jechał osobowy peugeot. Jego kierowca chciał włączyć się do ruchu, skręcając w lewo. Z impetem zderzył się z nadjeżdżającym ambulansem, którego nie zauważył.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uderzenie było tak silne, że karetka kilkukrotnie dachowała, a następnie wpadła do rowu. Na miejscu błyskawicznie pojawiły się służby. Pierwszego ratownika w ciężkim stanie zabrano do szpitala.
Drugi ratownik, Piotr Miernecki, po zderzeniu wypadł przez szybę karetki. Mężczyzna zmarł na miejscu.
Pierwsze informacje o tragedii dotarły nas dotarły błyskawicznie, chwilę po 18:00. Najpierw pojawiła się nadzieja. Wiedzieliśmy, że jedna osoba jest reanimowana, a druga trafiła do szpitala. Niestety, ostatecznie okazało się, że Piotr nie żyje - mówi nam Rafał Maziejuk. To szef kieleckiej Grupy Ratownictwa Polskiego Czerwonego Krzyża, a prywatnie bliski kolega 34-latka.
Maziejuk jest ratownikiem wodnym, płetwonurkiem, policjantem. - Obcujemy ze śmiercią, z ratowaniem życia. Jesteśmy trochę do tej śmierci przyzwyczajeni. Śmierć bliskiej osoby, kolegi - to jednak coś innego. Coś, co daje w kość - tłumaczy w rozmowie z o2.pl.
"Potrafił postawić na swoim"
Miernecki i Maziejuk znali się od 20 lat. - To nie był szablonowy ratownik. Wielki człowiek, szkoleniowiec, mega instruktor i świetny kumpel. Pracowaliśmy razem od lat. Skończył studia, robił wiele kursów. Zawsze chciał być najlepszy. Skrycie mu w tym kibicowałem. Osiągnął wiele ciężką pracą - mówi kolega 34-latka.
Miernecki organizował m.in. szkolenia z pierwszej pomocy. Maziejuk wspomina, że "nie były to przelewki". Uczestnicy kursów dostawali w kość. Ćwiczenia z pierwszej pomocy kończyli z odciskami na palcach. Wszystko po to, aby byli jak najlepiej przygotowani do ratowania życia.
W kursach brali udział m.in. pracownicy kieleckiego magistratu i uczestnicy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Jak wyglądały jego szkolenia? To było świetne przeżycie. Piotr Miernecki mówił w niewyuczony sposób. Po ludzku. Nie książkowo, a takim prostym, zrozumiałym językiem. Wiedzę teoretyczną konfrontował z praktyką. Pokazywał, że książki to jedno, a życie to niekiedy inna bajka - wyjaśnia Dariusz Gacek, lokalny działacz, radny i twórca popularnej na Facebooku strony "Scyzoryk się otwiera – czyli satyryczno-ironiczna strona Kielc".
Dodaje, że od razu zauważył, że Miernecki nie działa "dla pieniędzy". Ratownictwo medyczne traktował jak pasję.
To był młody i zaangażowany w działalność chłopak. Jest mi tak po prostu przykro, smutno. Strasznie mi go szkoda. Był świetnym ratownikiem, a nie tylko wykonywał ten zawód. Kupował sam sprzęt, woził ze sobą ogromną apteczkę pierwszej pomocy. Ciężka była strasznie. Jego samochód to była karetka - wspomina kielecki radny.
Piotrek działał w PCK, uczestniczył w "Woodstocku". Podczas pandemii organizowaliśmy razem punkt kwarantanny zbiorowej. Podczas kryzysu ukraińskiego stworzyliśmy punkt recepcyjny. Uzupełnialiśmy się - podkreśla z kolei Rafał Maziejuk.
Uczczą pamięć swojego kolegi
Szef kieleckiej Grupy Ratownictwa Polskiego Czerwonego Krzyża nadmienił, że pamięć o tragicznie zmarłym 34-latku będzie podtrzymywana.
Zagryzamy zęby i idziemy do przodu. Musimy robić swoje. Będziemy w ramach naszej grupy spinać elementy, za które odpowiadał Piotrek. Nie pozwolimy, żeby ta jego działka się zmarnowała. Będziemy szli dalej do przodu - stwierdził.
Czytaj także: Strażacy na baczność. W całej Polsce zawyją dziś syreny
W sobotę (16 listopada) o godzinie 12:00 ratownicy w całej Polsce uczczą pamięć Piotra Mierneckiego. Włączone zostaną sygnały świetlne i dźwiękowe. W akcję mają włączyć się też policjanci. Z kolei dziś (14 listopada) hołd tragicznie zmarłemu ratownikowi oddali strażacy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.