Bong Thet pochodzący z prowincji Chhnang w Kambodży od dziecka chciał zostać piłkarzem. Gdy miał 6 lat, został pogryziony przez komary. Wtedy na stopie Theta pojawiły się małe rany, ale rodzice chłopca zignorowali to, sądząc, że Bong podrapał się podczas zabawy.
Jednak kiedy Thet miał ok. 12 lat wokół jego stopy pojawiły się małe grudki. Niestety, rodziców chłopca, pracujących w fabryce nie było stać na leczenie, co doprowadziło do tego, że choroba zaczęła się rozwijać do tego stopnia, że Bong musiał rzucić szkołę, ponieważ chodzenie stało się coraz cięższe.
O chorobie chłopca usłyszała biznesmenka Dana Try, która przekazała ok. 2,5 tys. dolarów na leczenie mężczyzny. Bong Thet miał wtedy już 20 lat. Pieniądze umożliwiły Thetowi pierwszą wizytę u lekarza.
Lekarze zdiagnozowali u niego filariozę limfatyczną, która jest chorobą pasożytniczą wywoływaną przez mikroskopijne robaki, które dostają się do organizmu poprzez ukąszenia komarów. Prawdopodobnie zaraził się nią, będąc jeszcze dzieckiem.
Czytaj także: COVID-19 zostanie z nami na zawsze? Naukowiec alarmuje
Niestety słoniowacizna czyli obrzęk limfatyczny jest efektem ubocznym filariozy limfatycznej, jednej z głównych przyczyn niepełnosprawności na świecie. Choroba jest nieuleczalna. Bongowi przepisano jednak leki, które pomogą mu lepiej radzić sobie z chorobą.
Obecnie 27-letni Bong jest zmuszony ciągnąć spuchniętą kończynę po ziemi, kiedy się porusza. Mężczyzna porzucił już marzenia o zostaniu piłkarzem, ale jest wdzięczny swoim dobroczyńcom za ich bezinteresowny czyn.
To ułatwi mi życie, a świadomość, że są ludzie, którzy się o mnie troszczą, sprawia, że czuję się szczęśliwy - mówi 27-latek.