Na niezwykle odważny i zdecydowany krok w ostatnich tygodniach zdecydowały się władze wspólnoty mieszkaniowej w dzielnicy Piecki-Migowo w Gdańsku. Po głosowaniu wśród mieszkańców przyjęto bowiem uchwałę, zakazującą lokatorom niespełna 40 mieszkań palenie na własnych balkonach i przydomowych ogródkach.
Decyzja z miejsca wzbudziła spore kontrowersje, ponieważ jak zauważają niektórzy mieszkańcy, jest to naruszenie wolności obywateli. Jednocześnie z informacji przekazywanych przez Radio Gdańsk wynika, że za zakazem było zaledwie 51% mieszkańców, przez co z góry można było założyć pojawienie się licznych negatywnych głosów.
Mimo to uchwała została przyjęta i od kilku tygodni zobowiązuje mieszkańców do przestrzegania zakazu. Jak się jednak okazuje, problem nie zniknął. Ze względu na brak odpowiadających zapisów w konstytucji, trudno wskazać organ, który miałby egzekwować przestrzeganie tego zapisu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zakaz palenia na balkonach i w ogródkach
W konstytucji nie ma takiego zapisu. Zastanawiam się, w jaki sposób wymierzona zostanie tutaj kara. Na pewno nie może tego robić policja. Może, na przykładzie amerykańskich filmów, będzie to robić straż sąsiedzka? – zastanawia się w rozmowie z Radiem Gdańsk adwokat.
Podobne pomysły jak ten z Gdańska nie jest pierwszym w Polsce. O krok dalej postanowili iść autorzy petycji skierowanej w maju do Ministerstwa Zdrowia. Zakładała ona wprowadzenie całkowitego zakazu palenia wyrobów tytoniowych i e-papierosów na balkonach i w oknach budynków wielorodzinnych. Pomysł jednak nie wszedł w życie, ponieważ jak argumentowano, jest to nadmierna ingerencja w życie prywatne.
Osoby niepalące są narażone na wdychanie dymu tytoniowego od osób palących na balkonach. Osoby niepalące nie mogą korzystać z balkonów (dla wielu starszych osób niewychodzących z domu to jedyny kontakt z otoczeniem), bo są narażone na działanie dymu tytoniowego — przekonywał w petycji jej autor.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.