W berlińskim Christopher Street Day wzięło udział – w zależności od szacunków – od 65 do 80 tys. osób. Liczba uczestników aż trzy, a nawet czterokrotnie przewyższyła szacunki ekspertów. Była to największa taka demonstracja w stolicy Niemiec od czasu wybuchu pandemii COVID-19.
Przeczytaj także: Stworzyli hymn dla osób LGBT. Inspiracją były słowa Andrzeja Dudy
Christopher Street Day w Berlinie. Mocne słowa pod adresem polskiego rządu
Marsz z okazji Christopher Street Day rozpoczął się od wezwania do Klausa Lederera, senatora i członka Bundesratu. Uczestnicy zaapelowali do Lederera, aby uczynił stolicę Niemiec "strefą wolności dla osób queer". Było to odniesienie do uchwalonych w niektórych częściach Polski "stref wolnych od LGBT".
Przeczytaj także: Biorą się za LGBT w Polsce. KE wyciągnie konsekwencje
Klaus Lederer również poruszył temat sytuacji mniejszości seksualnych w Polsce i na Węgrzech. Niemiecki senator wyraził zaniepokojenie działaniami rządów obu państw, szczególnie w dobie pandemii, gdy byli oni zmuszeni przebywać w domu z homofobicznymi bliskimi.
[Sytuacja w Polsce i na Węgrzech] przyprawia mnie o dreszcze. Jest jeszcze wiele do zrobienia – podkreślał Klaus Lederer.
Przeczytaj także: LGBT w "Pytanie na śniadanie". Bezlitosna i surowa reakcja włodarzy TVP
Zaniepokojenie z powodu rosnącej homofobii wyraził również Michael Mueller. Burmistrz Berlina zaapelował o połączenie sił i wspólne przeciwstawienie się przejawom dyskryminacji przedstawicieli mniejszości seksualnych.