Pochód pierwszomajowy jest organizowany w wielu krajach dla uczczenia międzynarodowego Święta Pracy, przypadającego 1 maja. Choć tradycja pochodu w Polsce nie jest już kultywowana, to dla naszych południowych sąsiadów jest to powód do wspólnej zabawy i celebracji.
Wyjątkowy przemarsz odbywa się w malowniczym słowackim mieście Wysokie Tatry, gdzie już od wczesnych godzin porannych trwały gorączkowe przygotowania. Na miejscu zebrała się liczna grupa miłośników zabytkowych samochodów, gdyż parada tych pojazdów zawsze stanowi otwarcie wydarzenia.
Impreza ta przyciąga zarówno najmłodszych, jak i seniorów. W pochodzie uczestniczą zarówno mieszkańcy lokalni, jak i turyści spędzający czas w słowackich Tatrach, wśród których nie brakuje Polaków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Turysta z Polski: "U nas byłaby afera"
W Wysokich Tatrach, pochód 1 maja to tradycja. Dzień ten jest połączony z zabawą, a dla młodszych uczestników to także lekcja historii.
Tu nie ma polityków i polityki, jest zabawa i możliwość spotkania znajomych, nie tylko z Tatrzańskiej Łomnicy, ale i całego regionu Wysokie Tatry. Dla wielu jest to czas wspomnień wspaniałych czasów młodości, która już przeminęła - powiedział "Gazecie Wyborczej" burmistrz miasta Wysokie Tatry (Vysoké Tatry), Jozef Štefaňák.
Przyznał, że z roku na rok wydarzenie staje się coraz popularniejsze. Świadczą o tym przybywający m.in. turyści z Czech oraz Polski.
Wszystkiego bym się spodziewał, ale nie tego, że dobrowolnie będę brał udział w pochodzie pierwszomajowym. U nas byłaby afera, jak ktoś by o czymś takim pomyślał, a tu świetna zabawa. W sumie czy to w komunizmie, czy teraz pracujemy i takie święto bez podtekstów politycznych powinno być i u nas - oznajmił "Wyborczej" turysta z Polski.
Czarna wołga wzbudziła niepokój
W paradzie wzięło udział 130 pojazdów, w tym samochody, motocykle i trójkołowce. Wśród nich przeważały modele Skody, w tym pierwsze egzemplarze Octavii z lat 50. XX wieku, ale nie brakowało także Trabantów, Ład, Volkswagenów (w tym popularnych Garbusów), polskich Fiatów z lat 70. Wśród atrakcji był również traktor oraz klasyki zza granicy.
Pan Jozef, mieszkaniec Starego Smokowca powiedział, że wciąż na widok czarnej wołgi, a jeszcze bardziej czarnej tatry, przechodzą go ciarki.
Wizyta "smutnych panów" przyjeżdżających takimi autami zwiastowała, że kogoś nie zobaczymy 15, a nawet 25 lat. Tak było u sąsiadów, kiedy byłem dzieckiem. Taką tatrą zabrali tatę mojego kolegi, wrócił po 25 latach - opowiadał "Wyborczej".
Wszyscy bawili się do późna
Wraz z rozpoczynającym się majem postawiono przy pomocy strażaków "moja". Jest to ścięte i starannie okorowane drzewo, na którego wierzchołku zostawia się zieloną koronę, przyozdobioną bibułkami i wstążkami. "Moj" stoi w widocznym z daleka miejscu, np. przy remizie strażackiej, kościele lub na boisku.
Część oficjalną wydarzenia zakończył gulasz przygotowany przez szefów kuchni. Pomiędzy uczestników rozdzielali go: burmistrz Wysokich Tatr Jozef Štefaňák oraz Zakopanego Leszek Dorula. Festyn z okazji 1 maja trwał do późnych godzin wieczornych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.