Od kilku dni gabinety weterynaryjne wydają ostrzeżenia na temat tajemniczej przypadłości, której ofiarą padło już kilkadziesiąt kotów w całej Polsce. Pierwsze doniesienia w tej sprawie pojawiły się w zachodniej części kraju, jednak aktualnie znane są przypadki z prawie wszystkich województw.
W rozmowie z RMF FM Magdalena Caruk, lekarka weterynarii z gdańskiej lecznicy dla zwierząt, przekazała, że część pacjentów zmarła z objawami silnej duszności, zapalenia płuc, z objawami neurologicznymi.
W badaniach krwi wychodzą podniesione parametry wątrobowe, małopłytkowość. Są to objawy mocno niespecyficzne. Nie wiemy, z jaką jednostką chorobową mamy do czynienia, natomiast objawy występują u kotów w całej Polsce - mówiła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podkreśliła, że póki co nie ma wspólnego mianownika dla pacjentów, a przypadki choroby dotyczą zarówno kotów wychodzących, jak i niewychodzących.
Część pacjentów nie rokuje na leczenie, część przebywa w szpitalu. W tym momencie mamy szpital wyłącznie dla pacjentów z tą jednostką chorobową. Nie przyjmujemy żadnych zwierząt, bo nie wiemy, z czym mamy do czynienia - dodała Magdalena Caruk.
Lekarka weterynarii z gdańskiej lecznicy dla zwierzą przyznała również, że weterynarze nie wykluczają, że możemy mieć do czynienia z chorobą zakaźną, ale nie mają takiej pewności.
Czytaj również: Koty sąsiadki załatwiały się do jej doniczek. Wpadła na pomysł
Tajemnicza choroba zabija koty. "Nad sprawa pracuje już zespół ekspertów"
Z kolei lek.wet. Magda Firlej-Oliwa za pośrednictwem mediów społecznościowych, poinformowała, że aktualnie nad sprawa pracuje już zespół ekspertów zarówno z dziedziny chorób zakaźnych jak i weterynaryjnej analityki laboratoryjnej.
Próbki są badane pod wieloma katami, analizowane są dane z wywiadu takie jak obecność szczepień, dieta, fakt czy kot wychodzi i wiele wiele innych - dodała.
Zaapelowała również o spokój i nierozpowszechnianie niesprawdzonych informacji. - Na czas wyjaśnienia sprawy warto pozostać czujnym. (...) Niemniej ciągle będę powtarzać, że panika nic nie wniesie - podkreśliła. Dodała, aby dbać o własne koty.
Dwa warianty
Warto zaznaczyć, że formalnie nie wydano żadnych rekomendacji dla weterynarzy oraz właścicieli zwierząt domowych. Jednak obowiązuje zakaz wydawania zwłok kotów ich właścicielom. Według lekarzy prewencyjnie powinny zostać wydane także zakazy wypuszczania kotów domowych na zewnątrz.
Próbki pobrane od padłych kotów ma przebadać Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach. Wiadomo, że do placówki we wtorek (20 czerwca) po południu trafiły 3 próbki od 3 padłych kotów z Lublina. Poza tym prośbę o zbadanie próbek naukowcy dostali także z Bydgoszczy i Wrocławia.
W rozmowie z prof. Jackiem Kuźmakiem, zastępcą dyrektora Instytutu ds. naukowych, dziennikarka RMF FM Anna Zakrzewska usłyszał, że sytuacja jest nadzwyczajna. Objawy, jakie zgłaszają lekarze weterynarii, mogą wskazywać na wirus grypy ptaków lub wirus SARS-COV2. Pod tym właśnie kątem sprawdzane będą próbki.
Jeżeli wyniki badań będą negatywne dla tych wirusów, wówczas próbki będą analizowane w kierunku innych patogenów.
Główny Lekarz Weterynarii zabrał głos w sprawie
Główny Lekarz Weterynarii wydał komunikat ws. niepokojących doniesień dla właścicieli kotów.
Na chwilę obecną nie ma żadnych dowodów, a w szczególności wyników badań laboratoryjnych, które mogłyby stanowić przesłankę do twierdzenia, że opisywane w mediach objawy, obserwowane u kotów, wynikają z zakażenia wirusem grypy ptaków i nastąpiły po zjedzeniu surowego mięsa jakiegokolwiek gatunku zwierzęcia rzeźnego, znajdującego się w legalnym obrocie, a pozyskanego w zatwierdzonych rzeźniach, w których przeszły badania przed- i poubojowe - czytamy.
Dodano, że według danych Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt, na świecie potwierdzono jedynie 2 przypadki zakażenia kotów domowych wirusami grypy ptaków.