Na antenie TVN24 pojawili się Sławomir Sierakowski z "Krytyki Politycznej" oraz prof. Waldemar Paruch, wykładowca UMCS, a niegdyś szef rządowego Centrum Analiz Strategicznych. Goście Andrzeja Morozowskiego dyskutowali o wtorkowej rekonstrukcji rządu. Uszczypliwości nie brakowało. Sierakowski przyjmował słowa prof. Parucha z uśmiechem na twarzy, podobnie jak Morozowski.
Portal teleshow.wp.pl spostrzega, że "kulminacją trwającej ponad 17 min rozmowy był moment, kiedy pojawił się wątek autorytaryzmu w kontekście sześciu lat rządów PiS".
W końcu poruszono też wątek TVP. Prowadzący pokusił się o bardzo mocną diagnozę.
Jeśli telewizja publiczna jest w rękach partii rządzącej i prowadzi taką politykę informacyjną, jaką prowadzi, to jest autorytaryzm. Uważamy, że początki autorytaryzmu są wtedy, kiedy co prawda wybory się odbywają, ale obywatel nie ma skąd powziąć wiedzy na temat wszystkich ważnych spraw, które o tych wyborach rozstrzygają - zaznaczał Andrzej Morozowski.
Czytaj także: 14-latka uciekła z domu dziecka. Szuka jej policja
Sierakowski natomiast zapytał profesora, kiedy obaj po raz ostatni siedzieli wspólnie w studiu TVP. Dopytywał również, dlaczego ta rozmowa odbywa się w stacji prywatnej, a nie w telewizji publicznej. Nastała cisza. Po chwili namysłu prof. Paruch wyjaśnił, że na pewno przed pandemią. Sierakowski ripostował, że on w TVP był po raz ostatni sześć lat temu. Zaznaczał, że wcześniej "zdarzało mu się dość często".
Ostra wymiana zdań u Andrzeja Morozowskiego. "Każda dostaje 2 mld od państwa?"
Prof. Paruch ocenił, że jego zdaniem w tej chwili mamy pluralizm medialny. - Moi studenci mogą włączyć telewizor i otrzymają trzy różne przekazy informacyjne. Mają możliwość wyboru, mają możliwość krytyki i identyfikacji z którymkolwiek z przekazów - podkreślał były szef rządowego CAS.
Każda dostaje 2 mld od państwa? I każda jest własnością jednej partii? - dopytywał Sierakowski.
Paruch tłumaczył, że telewizje prywatne mają być spółkami, które zarabiają. Po chwili dodał, że czeka na moment, w którym media komercyjne uruchomią Teatr Telewizji.
Może TVN by się pokusił o takie przedsięwzięcie, które z natury będzie przecież deficytowe. Na Teatrze Telewizji nie da się zarobić, a to jest widownia ok. 1 mln widzów - mówił profesor.
Morozowski tych słów nie komentował. Przyjął je jednak z uśmiechem na twarzy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.